- Ale to nie będzie zwykłe małżeństwo. Potrzebuję żony i to w ciągu kilku najbliższych tygodni. Mam taką samą ochotę mieć żonę, jak ty męża, chociaż z innych powodów. Ale uważam, że moglibyśmy zawrzeć korzystny układ. Ja będę miał żonę, której potrzebuję, a kiedy po roku małżeństwa rozwiedziemy się, dostaniesz, powiedzmy... milion funtów.

- To nadal jest twój dom - przypomniała mu łagodnie Sylwia. - Przy najmniej póki nie zdecydujesz, co dalej. Mick potrząsnął energicznie głową. - Już powiedziałem. Przyjechałem tylko po kilka rzeczy. - I po chwili dodał: - Może jeszcze pogadałbym z Flic, jeśli nie masz nic przeciwko temu. O tym, co się stało z Izabelą. - Myślałam, że ci już mówiła. - Sylwia za nic nie chciała dopuścić, żeby wnuczka znów musiała do tego wracać. - Przez telefon. - To nie to samo, prawda? Poza tym... pewnych rzeczy nie rozumiem. - Z podkrążonych oczu Micka wyzierał potworny ból. - Na przykład, co Izabela robiła na tym peronie. Może ty to wiesz? - Wybierała się na zakupy - wyjaśniła Sylwia. - Podobno po jakieś buty. 260 - Tak właśnie powiedziała mi Flic. Tylko że to bez sensu. Nie po tym, jak... - Odwrócił wzrok i przygryzł dolną wargę. - Wiesz, co się tu wydarzyło wczoraj rano? - Tak, wiem. - I tego właśnie nie łapię, kumasz? Chciałem zadzwonić na policję, ale Izabela uznała, że najpierw porozmawia z tobą. Ja http://www.logopedawarszawa.info.pl obcując z kopią. Ojciec często jej to powtarzał: powinno się słuchać, co obraz ma nam do przekazania. Słuchała. 114 Jakkolwiek trudny do określenia, był to dla Tempery niezawodny sposób odróżniania oryginału od kopii. Papa ani na moment nie dałby się zwieść temu falsyfikatowi, pomyślała. Ja, owszem, mogłabym się pomylić, ale tylko gdyby w grę wchodził inny obraz. To arcydzieło było dla niej czymś szczególnym; podobnie wiele znaczyło dla księcia. Myśl o księciu wprawiła ją w taki popłoch, że aż klasnęła w dłonie i zaczęła gorączkowo zastanawiać się, co robić. Gdyby była jednym z jego gości, oczywiście opowiedziałaby

- Nie patrz tam - prosił ją pierwszy. - Nic już nie zrobisz - dodał drugi. Trzymali ją nadal, dziewczyna zaś nie przestawała krzyczeć. Nagle wzrok jej padł na siwowłosego człowieka, który obserwował ją z odległości może piętnastu kroków. W oczach miał grozę... ale innego rodzaju. Sprawdź -Nie. Jej serce na chwilę zamarło. Chyba jednak w cichości ducha łudziła się, że Peter potwierdzi jej przypuszczenia. No i dobrze, powinna mieć pretensje sama do siebie. Przecież oświadczyła Tannerowi, że chce odpocząć od jego towarzystwa, i on się tego trzyma. Powinna się cieszyć. Ale nie cieszyła się. To wszystko wydawało się pozbawione sensu. Podobnie jak jej uczucia względem Tannera. Absolutnie bez sensu. - No dobrze. - Znowu ruszyła przed siebie parkową alejką.