- Nie mogła przewidzieć, co się z nią stanie w najbliższym

- Nie... - szepnęła błagalnie. - Kiedy cię zobaczyłem pierwszy raz - powiedział, ignorując jej błaganie - pomyślałem, że masz przepiękne, długie nogi i że chciałbym je czuć owinięte wokół mojej talii, gdy będziemy się kochali... - Niemożliwe! - zaprotestowała. - Byłeś taki wściekły! Uśmiechnął się rozbawiony. - Nie wiedziałaś, że mężczyzna może być równocześnie wściekły i podniecony? Twój ekschłopak to kompletny idiota. Żaden prawdziwy mężczyzna nigdy by cię nie odrzucił, Jodie. - Lorenzo znów pocałował bliznę. - Jest piękna, bo świadczy o twojej odwadze. Oczy Jodie wypełniły łzy wzruszenia, ale zanim zdążyły popłynąć, Lorenzo zaczął całować wnętrze jej ud, budząc w niej częściowo pokrewne, a jednocześnie zupełnie inne uczucia. Centymetr po centymetrze pieścił ciało Jodie, odkrywając je dla siebie, ale i dla niej, pokazując jej, jak wielką radość i wzruszenie można czerpać z seksu, gdy dwoje ludzi się kocha. Lorenzo z czułością obserwował śpiącą Jodie. Oto pomiędzy dwoma uderzeniami serca zmienił się w innego człowieka. Kiedy w tamtym ogrodzie w Anglii zobaczył w jej oczach ból i rozpacz, zrozumiał natychmiast, że jego potrzeba chronienia jej zrodziła się z miłości. Miłość. Czy była w nim od początku, nierozpoznana, bo on nie chciał jej rozpoznać? Czy też rosła w nim, w miarę jak poznawał Jodie? Czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? Jodie otworzyła oczy. - Lorenzo - uśmiechnęła się i zarumieniła. - Wszystko w porządku? Nie żałujesz? Jodie potrząsnęła głową. - Nie żałuję. - Nie wolałabyś, żeby to był John? - Nie. Chciałam, żebyś to był ty. - Mmm. Skoro tak, to powinniśmy porozmawiać o przyszłości. - Wziął głęboki oddech. - Co ty na to, żebyśmy zostali razem na stałe? Kiedy nie odpowiedziała, spojrzał na nią i zobaczył łzy wiszące na rzęsach. - Nie mogę się zgodzić. - Jodie rozpłakała się. - Bardzo bym chciała, ale to byłoby nie fair w stosunku do ciebie. Zwłaszcza że... - Zwłaszcza że co? - Że cię kocham - wyznała cichutko. Lorenzo usiadł przy niej na łóżku. http://www.medycyna-estetyczna.org.pl A więc książę przybył tu z obstawą. - Wasza Wysokość? - Właściwie mogła sobie darować to pytanie, bo sprawa była oczywista. Aura władzy i dostojeństwa aż od niego biła, podobnie jak ze strony jego ochroniarzy czuło się ostrzeżenie i ukrytą groźbę. -Maria Anna... - zaczął książę i urwał, jakby nagle zabrakło mu odpowiednich słów. - Zmieniłaś się, odkąd ostatnio się widzieliśmy. Shey popatrzyła na swoją skórzaną kurtkę. Parker nigdy w życiu nie założyłaby czegoś takiego. I wcale nie z powodu upodobania do balowych sukien i złotych diademów z brylantami. Po prostu wolała inny styl ubierania niż Shey.

Tempera próbowała sobie wmówić, że gdyby książę był prawdziwym znawcą malarstwa, jej amatorski obrazek nie przypadłby mu do gustu. Spojrzała na swoje niedokończone dzieło. Rzeczywiście, było całkiem niezłe, w żaden jednak sposób nie mogło konkurować z obrazami wielkich mistrzów, takich jak Sprawdź Włożyła kurtkę i obróciła się do niego twarzą. - Jestem bardzo dumna z moich dziewczyn, wiesz? - Trudno cię o to winić. - To teraz twoje pasierbice. - Wiem. - Mam nadzieję, że i ty będziesz z nich dumny. - Na pewno. 5. W niedzielę rano zjawili się pozostali domownicy: Izabela Bates, chilijska gospodyni Karoliny, oraz pięcioletni golden retriever Kahli (skrót od Kahlil - Richard Walters uparł się nadać mu to imię na część Kahlila Gibrana, pisarza i malarza, którego twórczość ogromnie podziwiał).