- Dwa... co?! Do cholery, możesz dotrzeć tu szybciej!

Tak właśnie myślała: to się Ripowi bardzo nie spodobało. Przynajmniej miał tyle przyzwoitości, by nie nalegać, skoro decyzja an43 176 została już podjęta. Gallagher nie triumfował; być może zdawał sobie sprawę z tego, że zapowiadana rozmowa nie będzie należała do przyjemnych. - Jak sobie życzysz - powiedział Rip, podczas gdy kelner przyniósł rachunki. Kosper wyjął kartę kredytową i położył ją na jednym z etui. True chciał sięgnąć po etui z rachunkiem Milli, ale powstrzymała go wzrokiem. Sama włożyła tam kilka banknotów. Zaczekali, aż kelner zabierze z powrotem rachunki i wróci z kartą Ripa, prosząc o podpis na kwitku. Kosper poprosił o zawołanie taksówki, obdarował kelnera sutym napiwkiem, podpisał druczek i schował swoją kartę. - Taksówka będzie za dziesięć minut - oznajmił kelner, wracając po chwili do ich stolika. - Zaczekamy... - zaczęła Milla, ale Rip potrząsnął głową. - Nie, jedźcie. To tylko kilka minut. Dokończę swoją kawę, http://www.medycynapracy.net.pl/media/ Lee zamknął jej dłoń w swoich, bez słowa, jego podbródek drżał. Diaz także wstał, zamknął teczkę i podniósł ją z ziemi. Rhonda podskoczyła nagle. Szlochała tak głośno, że z trudem zdołała wymówić zdanie: - Proszę zaczekać... Pani szukała... Może chce pani wziąć kilka jego zdjęć? Dla siebie? an43 412 -27- Wreszcie Milli udało się pożegnać z Winbornami, uścisnąć im ręce i dotrzeć do jeepa, ściskając kurczowo w dłoni jedną z fotografii. Pozostałe spoczywały w teczce, którą niósł Diaz. Milla siedziała bez

82 Tak, na pewno coś wiedział. Coś złego. Stąd to dziwaczne ostrzeżenie. Lód popełzł jej po kręgosłupie mimo wciąż odczuwalnego gorąca dnia. Trafiła na właściwy trop. Problem polegał na tym, że podążanie tym tropem mogło kosztować ją życie. Sprawdź zbierać się ludzie zaalarmowani zamieszaniem na targu. - Ratunku! - wołała Milla, próbując wyrwać Justina mężczyźnie, ale gapie nie kwapili się z pomocą. Napastnik znowu spróbował ją odepchnąć; poczuła jego dłoń na swojej twarzy i ugryzła z całej siły. Krzyknął z bólu, a ona desperacko sięgnęła do oczu bandyty: paznokieć zagłębił się w miękkiej, wilgotnej tkance gałki ocznej. Krzyk mężczyzny przeszedł w potworny ryk, zdezorientowany prawie puścił Justina. Milla rzuciła się, by złapać chłopca: poczuła w dłoni małe, miękkie ramię i przez jedną, błogosławioną chwilę myślała, że się udało. Potem kątem oka dostrzegła ruch drugiego napastnika i poczuła potworny, paraliżujący ból pleców. an43