– Bardzo cię boli? – zapytał ze współczuciem Tom.

żoną zamierzaliśmy mieć więcej dzieci, jednak los zrządził inaczej. – Cóż, może kiedyś... – zaczęła Lily. – Och, nie – przerwał jej gwałtownie. – Już nigdy się nie ożenię. Nie mam żadnych osobistych planów. Żyję wyłącznie troską o dobro i przyszłość moich dzieci. Kto mógłby kiedykolwiek zastąpić mu ukochaną Elspeth? Lily pomyślała, że Theo wciąż jest młody i byłby wspaniałym mężem. Pojmowała jednak, że już podjął decyzję i zapewne jej nie zmieni. On z kolei zorientował się, że powiedział jej o sobie więcej niż komukolwiek dotąd. Pochylił się naprzód i spytał: – Masz jeszcze jakieś inne rodzeństwo? – Nie, tylko Sama. – Jestem pewien, że kiedyś dochowasz się mnóstwa dzieci i... – Nie chcę rodzić dzieci – przerwała mu. – Gdybyś widział mnie z tamtymi bliźniaczkami... Chyba nie nadaję się na matkę. Ani na żonę, dodała w duchu, z odrazą wspominając przeszłość. – Twoi rodzice z pewnością jeszcze żyją – rzekł. Dziewczyna wzdrygnęła się i odwróciła wzrok. Nie miała ochoty rozmawiać dalej o swoim życiu. – Nie – odparła krótko. – Nawet ich nie pamiętam. http://www.medycznie.edu.pl mięśnie, jak jej ciało domaga się spełnienia. Przeszywające ją dreszcze przenikały przez jego skórę. Chciał być z nią, ale wiedział, że nie może. Nigdy. Nie mógł kochać się z nią po ciemku, jak jakieś nocne zwierzę. Laura zasługiwała na wiele więcej. A on mógł jej dać tylko tyle. Tak też zrobił. Doprowadził ją do szczytu rozkoszy, aż wstrząsana dreszczami krzyczała, że umiera. Gdy już leżała cała roztrzęsiona, nie mogąc złapać oddechu, zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała namiętnie, nie zwracając uwagi na to, że nagle zesztywniał. Wyraźnie nie chciał, żeby go dotykała. -Chcę ciebie, ciebie. -Nie. -Tak!

łez. – Mówiłam już, że gdybyś mi pomagał, mielibyśmy więcej czasu. – Wynajmij kogoś. Przecież możemy sobie na to pozwolić. Jeszcze raz z niedowierzaniem potrząsnęła głową. – Nie chcę. Zbyt długo czekaliśmy na dziecko, żeby teraz powierzać je obcym. Poza tym chcę, żebyś zajął się Emmą. Żebyś zobaczył, jaka Sprawdź – Proszę o sok pomarańczowy. – Dobra. – Ellen nacisnęła guzik interkomu, poprosiła Madeline o napoje i znów spojrzała na Juliannę. – Uwielbiam colę. Piję ją cały dzień, ale z moją figurą musiałam się przestawić na niesłodzoną wersję. – Westchnęła. – Niestety, ostatnio znowu przytyłam. Po chwili usłyszały pukanie i do pokoju weszła Madeline z tacą. Julianna w tym czasie rozejrzała się po biurze. Było ciepłe, miłe i bardzo kobiece. Na biurku leżały segregatory i książki, stał też wazon z rżniętego kryształu z ładnym bukietem oraz lampa. Na ścianie wisiały fotografie dzieci w przeróżnym wieku. Ellen podała jej sok i uśmiechnęła się. – To moje dzieci. – Twoje dzieci? – Ponieważ Ellen od razu zaczęła jej mówić po