Pani Sanders, stojąc przy zlewie, obrzuciła ich oboje spojrzeniem i rzekła: - Erika nie moŜe jechać, bo śpi i nie naleŜy jej budzić. Jest nieznośna, jak przeszkadza się jej w wypoczynku. - Popatrzyła na Marka. - Nawiasem mówiąc, Mark chciałby chyba z kimś porozmawiać. Alli spojrzała na Marka ukradkiem - uśmiechał się, jakby wiedział, do czego zmierza pani Sanders. Toczyła się jakaś gra, której reguł Alli nie znała. - Pójdę tylko po kurtkę - powiedziała. Nie patrząc ani na Marka, ani na panią Sanders, wyszła z kuchni. Zeszło jej trochę dłuŜej, bo poprawiła fryzurę, podkreśliła szminką linię ust. Zmieniła teŜ bluzkę, bo Erika podczas śniadania poplamiła ją niechcący. Przed wyjściem spojrzała w lustro i uznała, Ŝe wygląda całkiem przyzwoicie. Postanowiła zajrzeć jeszcze do Eriki. Zatrzymała się w progu na widok Marka, który stał przy łóŜeczku i wpatrywał się w śpiącą dziewczynkę. Alli nie chciała przeszkadzać, naruszać tego intymnego kontaktu wujka z bratanicą, i szybko wycofała się z pokoju, pewna, Ŝe jej nie zauwaŜył. I wtedy Mark obejrzał się. Chciała go juŜ przeprosić za tę swoją nadgorliwość, ale on połoŜył palec na ustach i wyszedł z pokoju. Ona za nim. - Przepraszam, chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku - powiedziała http://www.medycznie.net.pl Wstała i nerwowo wytarła ręce o spódnicę. Chop i Hope St. Germaine... To, co widziała, mogło nie mieć żadnego znaczenia i pewnie nie miało, ale o tym niech zadecyduje sam Santos. Wzięła głęboki oddech i ruszyła do ich stolika. - Cześć, Santos. Podniósł na nią spłoszony wzrok. - Cześć, Liz. Wyglądał na wykończonego. Teraz była pewna, że nie chciał sprawić jej bólu, a jeśli sprawił, to nie celowo. Żal w jego oczach był szczery, tak jak niekłamany był jego smutek. - Jeśli chcesz, żebym wyszedł - powiedział cicho - to wyjdę. - Nie, ja... muszę z tobą porozmawiać. - Spojrzała na Jacksona. - Z wami dwoma. Mogę usiąść? Skinęli głowami. Usiadła i bez zbędnych wstępów opowiedziała im całą historię. Kiedy skończyła, Jackson odchylił się w swoim krześle i gwizdnął przez zęby. - No, Batmanie, to mamy naszą świętoszkę. Santos w zdumieniu pokręcił głową. - Czułem, że to ona, ale nie chciałem wierzyć. Mówiłem sobie, że musiałem zwariować, że to jakaś paranoja... - A jednak. No proszę, Hope St. Germaine i Chop Robichaux... - Jackson pokręcił głową. - Niżej upaść już nie można. Układ damy z alfonsem. Tylko skąd ona go zna?
- Dlaczego tak postępujesz, Mark? - A jak ja postępuję? - Odsuwasz mnie na boczny tor. Przemierzył pokój, wziął ją za przegub dłoni i z ponurą miną stanął przed nią. Na jego twarzy malował się gniew. - Posądzasz mnie o to? śe odsuwam cię? CzyŜbyś nie wiedziała, Ŝe Sprawdź - Trudno powiedzieć - rzekła. - Śpi juŜ pół godziny. Dlaczego pytasz? - Pomyślałem sobie, Ŝe moŜe ty i Erika pojedziecie ze mną do Nity Windcroft. Alli mruknęła coś pod nosem. - Jedźcie, ja zostanę z Eriką - powiedziała pani Sanders. Alli spojrzała na nią pytająco. Mark teŜ widocznie był zdziwiony, bo rzekł: - PrzecieŜ nie lubisz zajmować się dziećmi. Pani Sanders zajrzała do garnka i oświadczyła: - Nie lubię. Ale Erika śpi, a jak się obudzi, to w drodze wyjątku zabawię małą. - Tylko Ŝe... na pewno byś chciał... Ŝeby Erika teŜ pojechała. Taka wycieczka... - wyjąkała Alli, bo nie wiedziała, czy jest gotowa być sam na sam z Markiem. Z drugiej strony mogliby wtedy porozmawiać, choć jej wcale do tej