czasu nie wolno jej spocząć ani zająć się poważnie czymkolwiek

103 wątpliwości: mógł zabić i zapewne robił to w przeszłości. Może jeśli facet zrozumie, że ona wie o wszystkim i że nie robi jej to różnicy, to spojrzy na nią choć trochę łaskawszym okiem. Joann głośno wciągnęła powietrze. Milla nie odwróciła się do niej. - To nieprawda - powiedział Diaz. - Choć istnieją powody, dla których mógłbym zabić człowieka. I nawet jeśli wziąłbym za to zapłatę, nie zabiłbym dla pieniędzy Co nie znaczyło bynajmniej, że nie ma krwi na rękach albo że nie zabiłby jeszcze raz. Ale z jakichś powodów Milla mu uwierzyła i poczuła się trochę lepiej. Facet przynajmniej miał jakieś zasady Diaz złożył dłonie w wieżyczkę, patrząc na kobietę ponad złączonymi palcami. Wyglądał na poważnie zamyślonego. - Opowiedz mi o tym cynku na mnie - powiedział wreszcie. - O telefonie w piątek wieczorem. - Nie ma czego opowiadać. Dzwonił mężczyzna, prawdopodobnie Latynos. Powiedział, że będziesz na spotkaniu za kościołem w Guadalupe o wpół do jedenastej. Telefon, z którego dzwoniono, stoi na stacji obsługi samochodów. Właściciel nic nie wie. http://www.meydycna-estetyczna.info.pl inwestowania i nadzorowania, ale w zasadzie taka kupa pieniędzy rośnie już dalej sama. Jeszcze tylko kilka lat bez żadnej wpadki i katastrofy Działania Milli nigdy go specjalnie nie niepokoiły, no, może trochę jej nieustępliwość. Osobiście zadbał o to, żeby nikt nie udzielił jej żadnych istotnych informacji. Miał ją na oku dzięki Susannie i an43 200 innym informatorom; w pewnym sensie - ku własnemu zdziwieniu - nawet podziwiał jej postawę, to, że nigdy się nie poddawała. Jego własna matka na pewno nie wykazałaby się takim poświęceniem. Wreszcie, gdy Milla zaczęła organizować imprezy połączone ze

- Na plażę. Zaniósł ją przez niskie wydmy aż na wybrzeże. Stali w ciemności, w ciszy zakłócanej tylko miarowym szumem fal. Delikatne śnieżynki wirowały wokół nich, ginąc natychmiast po zetknięciu z ziemią. Milla dorastała w miejscu, gdzie śnieg w zimie był normalną rzeczą, ale po przeprowadzce do El Paso oglądała go już tylko w Sprawdź Zrobiło się ciemno i musieli powalczyć chwilę z gałką włączającą przednie reflektory Nocna jazda po meksykańskich drogach nie wchodziła w rachubę. Sporym zagrożeniem były napady rabunkowe na głównych i bocznych trasach. Poza tym nagrzany asfalt przyciągał w nocy pasącą się w pobliżu trzodę. A zderzenie z koniem czy krową nie należało do przyjemności dla żadnej ze stron. Były też liczne dziury, pęknięcia i inne przeszkody ciężkie do dostrzeżenia nocą. Żeby było jeszcze ciekawiej, Meksykanie czasem celowo jeździli bez świateł, podobno aby dzięki temu łatwiej dostrzegać nadjeżdżające z przeciwka pojazdy, szczególnie na wzniesieniach i zakrętach. Teoretycznie miało to pewien sens, ale najweselej robiło się w przypadku, gdy oba zbliżające się do siebie z przeciwka auta miały wygaszone reflektory.