- Pamietasz ja?

ręcznik, a potem zmrużyła oczy i popatrzyła na swojego gościa. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co tutaj robisz? - Myślałem, że jesteśmy partnerami. - Partnerami? - Natychmiast zrobiła się podejrzliwa. Potem zrozumiała, o co chodzi. Wytarła się ręcznikiem, czując na sobie jego wzrok. - Aha. - Tak. Jeśli chodzi o odnalezienie naszej córki. Naszej córki. - To był twój pomysł. - Wiem. - Otarła twarz ręcznikiem i sięgnęła po szlafrok, starając się nie myśleć, kto naprawdę jest ojcem. - Masz jakieś wiadomości? I kim jest ten prywatny detektyw? Zakładam, że ma jakieś nazwisko. 48 - Bill Levinson. I nie mam żadnych wieści. Ale wczoraj wyszłaś bez planu działania. Wkładając ręce w rękawy szlafroka, Shelby podeszła boso do stolika. Nevada był wyższy od niej prawie o głowę. Próbowała nie zwracać uwagi na jego długie nogi, szerokie ramiona, szczupły brzuch. Przypomniała sobie, jak wczoraj ją chwycił i pocałował, i jak przyparł do ściany. Był niczym drapieżnik, który atakuje niczego niepodejrzewającą ofiarę. Już na samą myśl o nim zapierało jej dech w piersiach. Ostatniej nocy przez wiele godzin wracała myślą do tego jednego, oszałamiającego pocałunku. Chrząknęła. - A ty go masz? - Chyba tak. Tylne drzwi otworzyły się i stanęła w nich Lydia z tacą w ręku. http://www.nabudowie.info.pl Zaśmiał się sucho. - Aha, to teraz chcesz, żebym pociągał za sznurki, tak? - Tak - odparła cicho. Jej córka i Maria odpoczywały na górze, po sztywnym, oficjalnym powitaniu ze strony sędziego. - Proponowałem, że zadzwonię do firmy Stahancyk. - Ale Nevada nie zabił Ramóna Estevana! Wiesz o tym i ja też to wiem. - Chodzi o dowody. Wszystkie świadczą przeciw niemu. - A co z zeznaniem? Nikt nie widział go z Ramónem tamtej nocy. - Vianca zmieniła swoją wersje wydarzeń. - W takim razie jest cholerną kłamczuchą! A co z Ruby Dee? Ona widziała McCalluma z Ramónem tamtej nocy. - Shelby podniosła głowę i zobaczyła, że Lydia krząta się w kuchni, pewnie równie zmęczona i skołatana jak ona. Jednak gosposia zdążyła już przebrać się w standardową czarną sukienkę i wykrochmalony biały fartuch i starannie pospinała siwiejące włosy. Teraz nuciła sobie pod nosem, jak to zawsze ona, i zaczęła marynować polędwiczki

niepokój i gdyby była jedną z tych gąsek, którymi tak pogardzała, to mogłaby wręcz uwierzyć, że on ją kocha. Ale przecież jej nie kochał. Z pewnością troszczył się o nią: nie była aż tak głupia, żeby zaprzeczać czemuś tak boleśnie oczywistemu, i co on sam przyznał, ale żeby zaraz miłość? Niemożliwe. To nie w stylu Nevady Smitha. Nigdy nie było w jego stylu, - Dowiedziałam się, że ta reporterka, która węszyła po cały miasteczku i wszystkich zagadywała... - Katrina Nedelesky? Sprawdź - I przypomniał mi sie wypadek - dodała. - Kiedy jechałam tu z Nickiem, zza rogu ulicy wyjechał drugi samochód na długich swiatłach. Nagle wszystko staneło mi przed oczami. Alex zbladł troche pod warstwa opalenizny. - Na drodze był jakis człowiek - ciagneła Marla. – Prowadziłam i chciałam go wyminac. Dlatego własnie uderzyłam w barierke. 241 Wzdrygneła sie i umilkła. Alex kiwnał głowa, zachecajac, by mówiła dalej, choc widziała w jego oczach lek. - Co jeszcze? - To było straszne. Okropne. - Marla z trudem