ścigałem porywaczy, terrorystów, szaleńców i wszelkiego rodzaju

o trzydzieści centymetrów. - Co najmniej, ale miałem nadzieję, że będę od ciebie wyższy. - Christopher jest wzrostu twojego dziadka - dobiegł głos od strony pokoju dziennego. - Dziwne, że poznałeś go po pięciu latach nieobecności. Sinclairowi drgnęło serce. Naprawdę był w domu. Odwrócił się powoli. - Nic się nie zmieniłaś, babciu Augusto. Lady Drewsbury podniosła do ust filiżankę herbaty i przyjrzała mu się uważnie. - Oczywiście, że się zmieniłam. Straciłam wnuka. - Babciu, Sin dopiero co wrócił - odezwał się Christopher. - Daj mu chwilę spokoju. Bystre niebieskie oczy nadal taksowały Sinclaira. Tego właśnie najbardziej się obawiał przed powrotem do Londynu. W tym momencie myślał o zszarganej reputacji ani nawet o szukaniu mordercy Thomasa. Nie, martwił się, że nie będzie mógł wytłumaczyć babce swojego postępowania w ciągu minionych pięciu lat, a zwłaszcza dwóch ostatnich. http://www.nabudowie.org.pl się spokojniejszy. Z taką Vixen umiał sobie radzić. - No, dobrze, co tym razem przeskrobałem? - Nic. Przyjmiemy zaproszenie? - Nie, jeśli nie chcesz. - W takim razie znajdę jakąś wymówkę. Tylko sobie pomyślałam, że chciałbyś ich wybadać. Zmrużył oczy. - O co chodzi, Victorio? Odwróciła się do niego po chwili wahania. - Co zamierzasz robić, gdy już będzie po wszystkim? - Spotkam się z moim doradcą i przejrzę księgi rachunkowe. - Kiedy złapiesz zabójcę Thomasa - uściśliła.

– Dobra – uśmiechnął się Sebastian. – Zaczynałem się już obawiać, że jesteś dla swoich dzieci zbyt pobłażliwa. – Jeśli będę chciała usłyszeć twoje zdanie, to sama zapytam. – O ile sobie przypominam, chciałaś usłyszeć moje zdanie. – A o ile ja sobie przypominam, odesłałeś mnie z niczym. Poza tym nie chodziło o moje talenty wychowawcze. Sprawdź przez matkę. Plato leżał bez ruchu na podjeździe. Krew spływająca z jego twarzy wsiąkała w ziemię. Tylko Lucy mogła zostawić swoje dzieci pod opieką obcego człowieka. Barbara uznała, że nie ma sensu go zabijać. Bardziej interesowało ją znalezienie chłopca. Mógł jej przysporzyć problemów. – Nie zabijaj Platona – prosiła Madison, szczękając zębami. – Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. To moja wina. Zaufałam ci! Barbara przyłożyła lufę do jej skroni. – No cóż, lepiej nie dawać mu okazji, by zabił mnie. Twojej matki nie obchodzi, co się z tobą stanie. Mogę ci to udowodnić. Wyratowała Sebastiana Redwinga z Wodospadu Joshui. Czy