pewien, że nikt go tu nie znajdzie.

westchnęła. - Wiem, nie byłam idealną matką. Cóż, w życiu zawsze trzeba dokonywać wyborów, a to nie jest łatwe. Tak czy inaczej mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa - dodała z wymuszoną wesołością. - Gdybyś chciała mnie złapać, pojutrze będę w San Rimini. Albo wcześniej, jeśli zmienisz zdanie. - Dam ci znać. - Dobrze. Masz moją komórkę. Pia, kocham cię. Pia zawahała się przez chwilę, po czym powiedziała: - Dziękuję za zainteresowanie, mamo. Naprawdę. Niedługo się odezwę. Odłożyła słuchawkę i poszła do łazienki. Zrzuciła mo R S kre ubranie i przebrała się w białą bluzkę i czarne spodnie. Miała iść do Jennifer, ale wyciągnęła się na łóżku i przycisnęła dłonie do skroni. Dlaczego rozmowa z matką nagle skojarzyła się jej z Federikiem i jego sytuacją? Nie powinna współczuć Sabrinie. A jednak czuła wyrzuty sumienia. Może powinna być bardziej wyrozumiała, bardziej doceniać jej starania. http://www.nfz.info.pl/media/ Sebastiana na jego twarzy odbiła się pewna ulga. Pochwycił go za rękaw tak mocno, jak rozbitek trzymający się koła ratunkowego. Sebastian uspokajająco ścisnął go za ramię. – J.T., wszystko jest w porządku – powiedział szybko. – Musisz uratować Madison! Barbara ją zabije! Spuściła ją na linie nad wodospadem. Zaraz przetnie linę! Sebastian stał pomiędzy chłopcem a werandą, na której Mowery przeprowadzał szybką kalkulację swych możliwości. – Posłuchaj mnie, J.T. Biegnij z powrotem najszybciej, jak możesz. Mama będzie cię szukać. – Ale dziadek... – sprzeciwił się nieodrodny syn swojej matki. – Ja się zajmę twoim dziadkiem. Uciekaj, J.T. Zaufaj mi.

W dodatku mogą się zaziębić. Pia popatrzyła na niego sceptycznie. Włożyła płaszcz i przykucnęła, by pomóc Paolowi wsunąć rączki w rękawy. - Jako dziecko nigdy nie biegałeś po deszczu? Nie chlapałeś się w kałużach? - Poznałaś mojego ojca, króla Eduarda, prawda? Oczywiście, Sprawdź żonie rękę. - Sinclairze, nie chciałam... - Dokonałaś odkrycia - przerwał jej burkliwie. - Wkrótce się przekonamy, jak ważnego. 13 Jadąc faetonem przez Hyde Park, Sinclair zerknął z ukosa na żonę. Przez ostatnie trzy dni była milcząca i zamyślona, rzadko mówiła o śledztwie, nie licząc pytań, czy dowiedział się czegoś nowego. I, dzięki Bogu, znowu dzieliła z nim łoże, z namiętnością i entuzjazmem, które zapierały mu dech