- Nie, w tamtym czasie nie. Ale był żonaty wiele lat wcześniej. Z Jasmine Falconer. Ładna dziewczyna była z tej

powie? Co zrobi? Nic. Nie bedzie w stanie wydusic z siebie słowa. Zaciskajac zeby, zszedł na dół i nalał sobie drinka. Jaka bedzie cena zaspokojenia jego ¿adzy? Rozbita rodzina? Rozwód? Dwoje dzieci rozdartych miedzy ojcem a matka? Marla nigdy nie zechce pojechac z nim do Oregonu, on zas nie był pewny, czy chciałby ¿yc gdziekolwiek indziej. Pragnał ja tylko całowac i dotykac jej ciała, czuc te sama niezwykła wiez, jaka połaczyła ich pietnascie lat temu. No i chciałbys te¿ odegrac sie na Aleksie, pokazac draniowi, przyznaj sie. Nie podoba ci sie sposób, w jaki on ja 275 traktuje. Nigdy nie pogodziłes sie te¿ naprawde z faktem, ¿e rzuciła ciebie dla brata. - Sukinsyn. - Wychylił zawartosc, szklanki jednym haustem, otarł usta wierzchem dłoni i ruszył z powrotem na góre. Bo¿e, jaki z niego głupiec. Stanał znowu na pietrze, patrzac w strone swojego pokoju, kiedy drzwi apartamentu otworzyły sie z cichym skrzypnieciem i Marla wyszła na korytarz. http://www.nowapsychologiabiznesu.pl/media/ się twarzy Caleba, by upewnić się, że chory nie kłamie. - Musiałem zrobić, co należy. - Mówiłeś mi, że Ross McCallum był w sklepie, kiedy zabito Ramóna. - Powiedziałem, że wydawało mi się, że go widziałem. Myliłem się - odparł Caleb podniesionym głosem. - Skłamałeś? Caleb otworzył usta, zamknął je, a potem ściągnął wargi. Był pewnym siebie człowiekiem, trudno mu było przyznać, że popełnił błąd. - Tak. - Dlaczego? - Bo polegałeś na mnie - popatrzył przez okno. - A ja byłem grzesznikiem, ale teraz przyjąłem Jezusa do mojego serca i... - Zamknij dziób. - Nevada nie ruszył się w stronę łóżka, ale odczuwał obrzydzenie. - Może pastor Whitaker ci wierzy, ale ja nie. Za dobrze cię znam, Swaggert. Widziałem, co zrobiłeś swojej pierwszej żonie.

- Nie sadze. Posłuchaj - powiedziała, czujac znowu znajomy ból w szczece. Lek powoli przestawał działac. - Jestem dorosła. I mam zamiar podejmowac decyzje dotyczace mojego ciała i tego, co sie z nim dzieje. - Mam na wzgledzie tylko twoje dobro - wyjasnił Alex, ale w jego oczach nie było ciepła, a dłonie, zanim schował je w Sprawdź - Coś ty, u diabła, zrobiła? - Nic, jasne? Nie zrobiłam niczego złego! - upierała się. - Kurde, to Shep Marson. Rossowi od razu zrobiło się niedobrze. Zerknął przez brudne tylne okno i ujrzał twarz, która odcisnęła mu się głęboko w pamięci. Shep miał twarde rysy twarzy, którą po części skrywało rondo kapelusza, ale zrobił się trochę okrąglejszy. - Czego on chce? - Zaraz się dowiemy. - Wgniotła niedopałek w popielniczkę, nerwowo zmierzwiła włosy, a potem wystawiła głowę na zewnątrz. - Co jest, Shep? - zawołała. Ross usłyszał zgrzyt buciorów na żwirze. Pot nieprzyjemnie oblepiał mu czaszkę i spływał po karku. Żałował, że nie ma na tylnym siedzeniu dubeltówki. Rozwaliłby Marsona, tak żeby poszedł wraz ze swoją odznaką i pyszałkowatym, prawym zachowaniem, do samego diabła. Niech to szlag! Nie może myśleć w ten sposób. W głowie wzbierał mu stłumiony ryk, dłonie zaczęły się pocić i swędzieć. Trzymaj się. Rozegraj to na spokojnie. Mimo zaciśniętych zębów zdołał się zaciągnąć papierosem.