John ponownie spojrzał przez lornetkę. Sprawdził brzeg rzeki i pobliskie zarośla, upewniając się, że Clark jest sam. Wiedział, że może jeszcze odzyskać Juliannę. Tak, jeszcze nie jest za późno. Musi tylko ją odnaleźć. Ale najpierw Clark Russell zapłaci najwyższą cenę za swą zbrodnię. Wstał i zaczął schodzić w stronę rzeki. Szedł bez wysiłku i niemal bezgłośnie, torując sobie drogę w zaroślach. Oddychał nieco głębiej, bo wiedział, że zapas tlenu będzie mu potrzebny do dalszych działań. Zabijanie nie powinno mieć osobistego charakteru. Chodziło o to, żeby wykonać zadanie najszybciej i najlepiej jak to tylko możliwe, a potem wycofać się w bezpieczne miejsce. Tak właśnie go uczono. Dzięki temu, że opanował tę sztukę niemal do perfekcji, stał się jednym z najbardziej cenionych ludzi Firmy. Zyskał też swój operacyjny pseudonim – Lód. Jednak ta sprawa była inna. John zmrużył oczy i spojrzał z nienawiścią w stronę łowiącego mężczyzny. Clark naruszył zasady. To była jego wina. Nie może teraz po prostu zastrzelić go strzałem w plecy, zadusić garotą czy zasztyletować. Nie, chciał, by Clark wiedział, kto i dlaczego go zabija. Pragnął zobaczyć http://www.oczyszczalnie-sciekow.org.pl – Czemu nie? Kate westchnęła głośno i pokręciła głową. – Dobrze, będę udawać, że tego nie słyszałam. Przepraszam. Z butelką w ręku przecisnęła się koło niego. – Kate, zaczekaj! – Złapał ją za ramię. – Przepraszam, wcale nie chciałem tego powiedzieć. Spojrzała na niego. – Na pewno? – Po prostu... bardzo mi ciebie brakuje. Brakuje mi naszych wspólnych wypadów. Dawnego życia. Tym razem nie zdołała powstrzymać łez. – Mówiłam już, że gdybyś mi pomagał, mielibyśmy więcej czasu. – Wynajmij kogoś. Przecież możemy sobie na to pozwolić.
– Nie chcę tego dziecka. Popełniłam błąd. Muszę to teraz naprawić. Przez moment milczał, a potem odchrząknął. – A co na to ojciec dziecka? – Nie... nie spotykam się z nim. Od razu chciał, żebym się tego pozbyła. Doktor Samuel położył dłonie na gładkim blacie. – Więc będzie pani miała twardy orzech do zgryzienia. Po pierwsze, Sprawdź – Nie tak szybko – powiedział z błyskiem w oczach. – Podziękujesz mi, jak wszystko pójdzie dobrze. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄ- TY PIĄTY Kondor odpowiedział na wiadomość od Luke’a w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Umówił się z nim w całonocnym barze niedaleko lotniska Hobby. Luke przyjechał wcześniej. Przeszedł na tyły baru, wybierając lożę przy najodleglejszej ścianie. Kiedy usiadł, wyłożona plastykiem ława zaskrzypiała, jakby za chwilę miała się rozlecieć. Kiedy zerknął w dół, zauważył, że jest sklejona przezroczystą taśmą. Na oko sześćdziesięcioletnia kelnerka starannie zapisała zamówienie Luke’a, czyli filiżankę herbaty.