- Co?

chce zostać sam. W końcu wszyscy ochłonęli, Matthew wymoczył się porządnie pod prysznicem i zjadł trochę rosołu, Karo zaczęła szykować się do snu, a Imogen i Chloe poszły do swoich pokoi. Mniej więcej po dwóch godzinach Flic wśliznęła się do kuchni, gdzie Matthew przygotowywał sobie filiżankę bezkofeinowej kawy. - Nie jesteś śpiąca? - spytał. - Ani trochę. - Chcesz kawy? - Nie, dziękuję. - Zerknęła na Kahlego, który leżał w kącie na swoim materacyku. - Wypuszczałeś go już? - Tak. - Matthew zdjął z haczyka kubek i nalał trochę mleka. - Żadnych pretensji, mam nadzieję? - Nie, wszystko w porządku. Chociaż... pamiętam, że ci wspominałem o mojej kiepskiej orientacji w terenie. - Owszem - przyznała z uśmiechem Flic. 8. - Naprawdę uważasz, że zrobiła to celowo? - Nie wiem, Karl, ale według mnie na pewno nie zgubiła tej bransoletki. http://www.oczyszczalnie-sciekow.org.pl/media/ - Peszysz się, gdy ludzie widzą w tobie więcej, wolisz się maskować. - Nie chcę, by nabrali mylnych przekonań i zaczęli mieć nieodpowiednie pomysły. - A jakie są te właściwe? Więcej pocałunków, przebiegło jej przez myśl. - Daj spokój Parker i wyjedź stąd. - Przykro mi, ale to niemożliwe. Teraz tym bardziej muszę z nią porozmawiać, ustalić, na czym stoimy. Zostawmy więc tę dyskusję i chodźmy znaleźć jakieś miejsce, gdzie w spokoju będziemy mogli posłuchać koncertu. - Rozejrzał się. - Tu nie ma żadnych ławek? - A co, książęta nigdy nie siadają na trawie? - zapytała

- Nie powinienem tego mówić - doktor zniżył głos do szeptu - ale zawsze uważałem, że szkoda cię dla Johna. Niebrzydki chłopak, ale słaby charakter, no i całkiem pod pantoflem matki. - Biedny John - teraz Jodie parsknęła śmiechem. Lorenzo wziął dwa kieliszki wina z tacy przechodzącego kelnera i podał jeden Jodie. Wciąż jeszcze nie spotkali Louise ani Johna, chociaż Jodie zauważyła w przelocie rodziców Louise. Zawsze lubiła jej matkę, ale nie miała ochoty jej teraz widzieć. Jako matka musiała przecież brać stronę swojej córki, niezależnie od jej zachowania. Zresztą, pomyślała Jodie, jeżeli John i Louise się kochają, to powinni być razem. Ją to już nie obchodziło. Jej życie i uczucia były gdzie indziej. Spojrzała na Lorenza i wyobraziła sobie, że proponuje mu powrót do hotelu, a on się skwapliwie zgadza. Westchnęła, porzucając to nieprawdopodobne, ale bardzo kuszące wyobrażenie. - Jak noga? - zapytał natychmiast Lorenzo, mylnie odczytując przyczynę jej westchnięcia. Czy powinna skłamać, wykorzystując ten pretekst, żeby wyjść? Zanim zdążyła się odezwać, podeszli do nich pastor z żoną i Lorenzo zaczął z nimi rozmawiać o Florencji. Sprawdź I znów obróciła się w stronę okna. 132 Kahli tak drapał i piszczał, że zaczęło to być irytujące. - Szczerze mówiąc - westchnęła Chloe odkładając magazyn - potrafisz być czasem upierdliwy. Gdy tylko otworzyła drzwi, pies wyskoczył jak z procy i zniknął w ogrodzie. - Zero manier! - mruknęła do siebie dziewczynka. Izabela ruszyła schodami na drugie piętro. Drzwi do Cichego Pokoju były zamknięte. Zapukała. Wewnątrz grało radio, ale Karolina nie otworzyła. - Karo? - Izabela poruszyła gałką.