- To wydaje się takie nierzeczywiste - westchnęła. Usiadła w fotelu na biegunach i

– Co to ma być, do cholery? – Montoya pochylił głowę. Bentz przyglądał się pismu. – Chory sposób, by mnie poinformować, że, być może, moja pierwsza żona żyje. Montoya odczekał chwilę, obserwując minę partnera. – To żart, tak? – A wygląda ci to na żart? – Bentz wskazał zdjęcia i akt zgonu. – Myślisz, że to Jennifer? E tam. – Spojrzał na partnera. – Nabijasz się ze mnie, tak? Bentz wszystko mu powiedział. Do tej chwili tylko córka, która była przy nim w szpitalu, gdy odzyskał przytomność, wiedziała, że widział pierwszą żonę. Kristi uznała to za efekt śpiączki i nadmiaru leków. Po pierwszej wizji trzymał buzię na kłódkę i córka, pochłonięta przygotowaniami do ślubu, nie poruszyła więcej tego tematu. – Chwileczkę. – Montoya zastygł w bezruchu. Bentz sięgnął po szklankę. – Chcesz powiedzieć, że nie wykluczasz, że ona żyje? – Sam już nie wiem, co myśleć. – Bo w przeciwnym razie uganiasz się za duchem. Bentz się skrzywił. Czuł na sobie spojrzenie Montoi. – Nie uganiam się za duchem. – Więc? – I nie zwariowałem. – Czyli zostaje... co? Uważasz, że ktoś się przebiera za twoją eks i straszy cię? Tak myślisz? Że to jakiś chory pomysł rodem z filmu Hitchcocka? http://www.oczyszczanie-organizmu.net.pl – Bomba. – Potrzebne mi nazwisko astrolożki. Nie wiem, czy nadal działa. Znam tylko jej imię – Phyllis. – Czyli bez nazwiska. Coś jeszcze? – Praktykowała w Los Angeles i okolicy. Dowiedz się też, czy Alan Gray nadal działa. To deweloper z południowej Kalifornii. A przynajmniej tym się zajmował dwadzieścia pięć lat temu. – Alan Gray? – powtórzył Montoya. – Słyszałem o nim? – Pewnie tak. Może nawet ja coś o nim mówiłem. To gruba ryba. Multimilioner, dom w Malibu, jak mi się wydaje, apartament w Nowym Jorku, willa we Włoszech. I jacht w Marina del Rey, jeśli mnie pamięć nie myli. Był z Jennifer, zanim mnie poznała, i jestem ciekaw, czy nadal działa. – Nie prosisz o wiele.

napastniczkę, albo zwróci uwagę przechodniów. Ale umysł nie panował nad ciałem, mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Paralizator pozbawił ją kontroli nad mięśniami. Pomyślała o dziecku... O Boże, czy przetrwało atak prądem? Przepraszam, moje maleństwo, tak bardzo cię przepraszam. Wózek podskakiwał na nierównej drodze, napastniczka sapała głośno. O1ivia nasłuchiwała; gdzieś wysoko leciał samolot, a o wiele bliżej zawyła syrena okrętowa. Sprawdź – Mam dla ciebie korespondencję. – Co? – Bentz się zdziwił. – Przyszło na posterunek. Montoya poczekał, aż kelnerka postawi na stoliku szklankę z herbatą Bentza, i dopiero wtedy z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął kopertę: dwadzieścia na dwadzieścia pięć centymetrów, nazwisko Bentza wypisane drukowanymi literami, adres – nowoorleański wydział zabójstw. I wielka pieczątka: „Osobiste”. Koperta była zamknięta. – Dzisiaj przyszło? – Mhm. – Montoya wypił łyk kawy. – Prześwietlone? – Czyli sprawdzone pod kątem materiałów wybuchowych i groźnych substancji, na przykład wąglika. – Owszem. Bentz zmrużył oczy.