drzwiczki i krzyczeć, że nienawidzi szkoły i jak ma cokolwiek zapamiętać, jeśli i tak wszyscy

– Mógł przeżyć? Dostajecie prowizję od każdego zabitego, czy co? Sanders pozostał niewzruszony. – Sanitariusze zadeptują miejsce przestępstwa. To chyba oczywiste. Podobnie zrozpaczeni rodzice szukający swoich pociech i szkolni biurokraci, którzy próbują się doliczyć... – Przyjechaliśmy najszybciej, jak było można. Geografia jest też dość oczywista, a geograficznie dzieliło nas od szkoły piętnaście minut drogi. Nie miałam wpływu na to, co działo się przed waszym przybyciem. – No, dobrze. A kiedy już tam dotarliście? Kto strzelił z własnej broni? Dokładnie na miejscu przestępstwa? – Uniósł brwi. – Podejrzany celował we mnie! – krzyknęła z oburzeniem Rainie. – Szanuję przepisy, ale nie zamierzam dla nich umierać. – Aha, rozumiem. Bałaś się o swoje życie, więc strzeliłaś w sufit. Rzeczywiście, mój błąd. Wszystko jest bardzo logiczne. – Ty, draniu... Zacisnęła pięści. Policzyła powoli do dziesięciu i właśnie kończyła, kiedy w drzwiach ukazał się nieznajomy mężczyzna. On też, podobnie jak Sanders, miał na sobie starannie wyprasowany garnitur. Niech Bóg się nade mną zlituje, jęknęła w duchu Rainie, goście z policji stanowej rozmnażają się. Zmusiła się, żeby rozewrzeć dłonie i przybrała spokojniejszy ton. http://www.olejek-arganowy.info.pl teczkę z aktami, zatknęła ołówek za ucho i na nowo zaczęła przemierzać dwuipółmetrową salę konferencyjną. Bez komentarza przyglądał się jej niespokojnym ruchom. Dochodziła piętnasta w niedzielne popołudnie, prawie dwadzieścia cztery godziny od ataku Montgomery'ego, a wciąż odmawiano im do niego dostępu. Najpierw Montgomery twierdził, że potrzebuje natychmiastowej opieki lekarskiej. Trudno było z tym dyskutować, biorąc pod uwagę stan jego kolana i prawej ręki. Na sali chirurgicznej naprawiono uszkodzenia kolana. Potem lekarze stwierdzili, ze Montgomery potrzebuje czasu. Chodziło o to, żeby środki znieczulające przestały działać. Później jednak, zresztą na osobistą prośbę Montgomery'ego, podano mu solidną dawkę morfiny. Twierdził bowiem, że cierpi z bólu. Potrzebował leków, potrzebował pomocy medycznej, potrzebował odpoczynku. Wszyscy wiedzieli, że nie można go przesłuchać, dopóki jest pod wpływem

Chuckie posłusznie pokiwał głową. – Na miejscu przestępstwa trzeba pamiętać o trzech rzeczach: niczego nie dotykać. Niczego, cholera, nie dotykać. I niczego, kurwa, nie dotykać. Zrozumiano? Chuckie znowu przytaknął. Rainie zerknęła na zegarek. Za trzy druga. Na parkingu wciąż wrzało. Trudno było zebrać myśli przy zgiełku syren, krzykach i płaczu. Teraz dopiero zauważyła czerwone plamy na chodniku – krwawy szlak ze szkoły na podwórze, ślady Sprawdź Za kierownicą będzie siedział Murzyn. - O Boże! - Kotku, on ci nic nie zrobi. To prywatny detektyw, którego wynajął twój mąż. Zapukasz w szybę. Uśmiechniesz się uroczo, a potem powiesz, że wiesz, co jest grane. On poczuje się głupio, że został przyłapany. Wtedy staniesz się jeszcze milsza. Wprosisz się do samochodu, powiesz, że chcesz tylko pogadać. Zaczniesz mu się zwierzać, opowiesz o swoim niedobrym mężu, a przy okazji poczęstujesz go czekoladką. Jeśli odmówi, zjedz jedną sama. Tak, żeby to widział. Postaraj się, żeby zjadł dwie lub trzy. To wystarczy. - Będą zatrute? - spytała i dreszcz przeleciał jej po plecach. - Myślisz, że kazałbym ci zjeść zatrutą czekoladkę? Co ten twój mąż z tobą zrobił?! - Przepraszam, ja tylko...