nie odezwała.

- Swoją drogą, co za ironia! - mruknęła z zaciętą twarzą. - Najpierw nic mi nie mówisz, bo nie wierzysz, że potrafię się z tym uporać. A potem się okazuje, że to właśnie ciebie sytuacja przerasta. Gdybym wiedziała od początku, co się dzieje, na pewno dałabym sobie radę. - Niewykluczone - przyznał. - Ale wciąż miałem nadzieję, że obejdzie się bez tego. - Już to mówiłeś. Musisz jednak przyznać, że popełniłeś błąd. - Z perspektywy czasu, rzeczywiście. - Wszystko bym załatwiła. Nie dopuściłabym, żeby aż tak wymknęły się spod kontroli. - Może. - Żadne „może". Jestem ich matką. - Ja zaś - odparł z żalem Matthew - najwyraźniej jestem tym osławionym złym ojczymem... Choć prawdę rzekłszy, nie wiem, czy w ich oczach mam prawo nawet do tego miana. - Co masz na myśli? Czasem mam wrażenie, że ani Flic, ani Imogen nie przyjmują do wiadomości naszego małżeństwa. Wciąż traktują mnie jak wakacyjnego kochasia, którego matka sprowadziła do domu, bo http://www.operacje-plastyczne.biz.pl Książę pustyni ROZDZIAŁ PIERWSZY Bella zapłaciła taksówkarzowi i przez chwilę obserwowała budynek, w którym znajdował się apartament jej ojca. Z nagłym smutkiem uświadomiła sobie, że apartament należy teraz do niej. Ojciec zmarł i pozostawił jej cały majątek. Były także pewne zobowiązania. Być może nawet nie chciał jej w ten sposób obciążać, ale Bella nie miała zamiaru się od nich uchylać: Na to wspomnienie wyprostowała szczupłe ramiona. Dotkliwie odczuwała stres ostatnich kliku tygodni. Śmiertelny atak serca zabrał jej ojca bez żadnego ostrzeżenia. Wprawdzie nigdy nie było między nimi specjalnej zażyłości, bo i skąd miałaby się wziąć, ale ojciec to ojciec i Bella szczerze go kochała. Nie miała do niego żalu, chociaż po rozwodzie pozostawił ją pod mało przyjazną opieką matki i ojczyma i nie było go przy niej, kiedy dorastała. On w tym czasie korzystał z życia i podróżował po świecie. Odwiedzał ją tylko sporadycznie w niewielkiej prywatnej szkole z internatem. Miał jednak charyzmatyczną osobowość i dużą umiejętność przekonywania. Uśmiechnęła się smutno na wspomnienie jego buńczucznej opowieści o tym, jak wszedł w posiadanie apartamentu nad zatoką w Królestwie Zuranu. „Mówię ci, Bello, już dawno mogłem go sprzedać za podwójną cenę" - tłumaczył jej dumny z siebie jak paw. Wtedy Bella nie wiedziała nic o Królestwie Zuranu, a teraz już sporo i dlatego tu była. Drżała lekko w niemal niepokojąco zmysłowym cieple nocy, która spowijała ją niczym jedwabisty kokon, delikatnie pieszczący skórę pod intymną osłoną ciemności niczym tajemniczy kochanek z zakrytym obliczem, tym bardziej podniecający, że nieznany. Spróbowała uciec od tego wrażenia, tak jak to robiła przez całe dorosłe życie, broniąc się przed własną seksualnością, usilnie jej zaprzeczając i próbując ignorować. Dlaczego w takim razie zareagowała tak emocjonalnie na zarzut ojca, że jest pozbawiona seksualności, a tym samym niezdolna pojąć radość seksu? Skoro taki właśnie był jej wybór, to dlaczego jego słowa zamiast dać satysfakcję, uczyniły ją boleśnie świadomą własnych braków? Napięcie ostatnich tygodni osłabiło mechanizmy obronne i w jej wnętrzu narodził się nieznany dotąd głód i pragnienie. Zmęczonym gestem odgarnęła z twarzy złocistobrązowe, splątane pukle i przymknęła wyraziste, zielone oczy, które stanowczo zbyt łatwo zdradzały jej uczucia. Podobnie jak ciemne brwi i kremową skórę, odziedziczyła je po matce Irlandce, natomiast delikatna kość, gibkość i smukłość sylwetki były podobno dziedzictwem ze strony ojca.

ze wspaniałych siedemnastowiecznych portretów pędzla Rileya, który zauważyła w Galerii Narodowej, spiesząc przez sale wystawowe do biura sprzedać rysunek Dürera. Pamiętała też, że wisiało tam co najmniej piętnaście innych dzieł tego mistrza. Dorożka zatrzymała się przed dworcem. Sprawdź Uświadomiła sobie, że wracają sir William i lady Barnard, że jest z nimi książę i opowiada im, co się przydarzyło lady Holcombe. — Tak mi przykro — lady Barnard mówiła głosem jak zawsze pełnym słodyczy. — Że też coś tak okropnego mogło się zdarzyć! Biedna Rosie! Poszłabym zaraz do niej wyrazić moje współczucie, lecz pewnie śpi. — Jestem pewien, że tak — powiedział książę. — George też ponad godzinę temu udał się na spoczynek. — Muszę więc zachować moje współczucie do rana — rzekła lady. — Straciła takie wspaniałe przyjęcie. Ty także, Velde. — Po wypadku było już za późno, żeby jeszcze raz