- Och, Alec! Kochać cię to najłatwiejsza rzecz na świecie. Odpowiedział jej pełnym

ale nikt nie trafił na żaden ślad Rebecki. Czyżby ktoś ją ukrył? Może tej przewrotnej kobiecie powiedzie się tam, gdzie jego ludzie sobie nie poradzili? Baronessa znała wiele osób z wyższych sfer, a więc i plotki, z pewnością zaś wiedziała dużo więcej od niego o różnych sekretach. Może się dowie, kto ukrywa Rebeccę, albo przynajmniej trafi na jej ślad. Miał już dosyć szaleńczych, lecz bezowocnych wysiłków. Nie powinien obdarzać tej kobiety zaufaniem. Było to ryzyko, którego w innych okolicznościach nigdy by nie podjął. Ale Rebecca ukrywała się już ponad miesiąc, co go złościło. Poza tym nie musiał mówić Evie wszystkiego, lecz tylko tyle, by naprowadzić ją na trop. Dalej poradzi sobie sama. - Owszem, jest coś, co mogłabyś dla mnie zrobić. - Co takiego? - objęła go za szyję i przyciągnęła ku sobie. - Po śmierci dziadka zostałem opiekunem mojej młodej kuzynki, sieroty, która buntowała się przeciw mnie, bo krewni nie zadbali należycie o jej edukację. Kiedy próbowałem ją okiełznać, uciekła. - Michaił odsunął od siebie Evę i wstał, żeby wyrzucić niedopałek cygara. - Nie wiem, gdzie się teraz podziewa. - Eva śledziła każdy jego ruch. - Pewnie ma kłopoty. Zabrała ze sobą niewiele pieniędzy, a młodość i uroda mogły uczynić ją łatwą zdobyczą. Eva drgnęła, słysząc słowa „młodość i uroda”. Ten objaw zazdrości rozbawił go, lecz skoro potrzebował jej pomocy, odpowiedział na niego uspokajającym spojrzeniem. - Nie przejmowałbym się specjalnie losem Rebecki. Bardziej mnie jednak obchodzi to, http://www.panelepodlogowe.net.pl - Na pewno nie. A teraz proszę za mną. Jacht miał wielkość i wygląd luksusowego hoteliku. Gdy szli wąskim korytarzem, Bella na wszelki wypadek notowała w pamięci rozmieszczenie wyjść ewakuacyjnych. Wcześniej sprawdziła, czy osoba jej postury mogłaby w razie czego prześliznąć się przez okrągłe okienko kabiny. Zatrzymali się przed politurowanymi dębowymi drzwiami, do których James zapukał dwukrotnie. Nie czekając na zaproszenie, wprowadził ją do środka. Śmiało ruszyła przed siebie i nawet nie drgnęła, gdy za jej plecami szczęknął zamek. Gabinet był urządzony z ogromnym przepychem. Eleganckie, miejscami wręcz ekstrawaganckie wnętrze bezpośrednio nawiązywało do osiemnastowiecznej Francji. Na podłodze leżał gruby dywan w kolorze królewskiego błękitu, ściany wyłożone były boazerią lśniącą niczym lustro. Od bogactwa kryształów, złoceń, brokatów można było dostać zawrotu głowy. Podobnie jak od jaskrawych kolorów i ciężkiego, kwiatowego zapachu. Władca tego imperium siedział za masywnym biurkiem w stylu Ludwika XVI. Bella wiele razy wyobrażała go sobie jako wcielenie zła, wydawało więc jej się, że gdy go spotka, instynktownie wyczuje mroczną siłę, którą powinien emanować. Tymczasem nic podobnego się nie stało. Blaque był szczupłym, atrakcyjnym pięćdziesięcioletnim mężczyzną o twarzy i ruchach arystokraty. Gęste siwe włosy opadały mu na ramiona. Czarny strój podkreślał niezwykłą, można by rzec, poetycką bladość twarzy i głębię ciemnych oczu. Badał ją nimi uważnie, uśmiechając się przy tym pięknie wykrojonymi ustami. Wiele razy widziała go na zdjęciach, skrzętnie zbierała każdy strzęp informacji o nim. Zapoznała się ze wszystkim, co w ciągu dwudziestu lat zebrano na jego temat. Powinna więc go znać, a jednak czuła się zaskoczona. Teraz zrozumiała, dlaczego kobiety gotowe były dla niego umierać, a mężczyźni marzyli o tym, by posłać go na tamten świat. - Lady Isabell. Podniósł się z wdziękiem i podał jej szczupłą dłoń ozdobioną brylantami. Zauważyła przy tym, że Blaque był drobny, niemal delikatny. Nie może się teraz zawahać, choć wewnętrzny głos podpowiadał jej, że jeśli go dotknie, przekroczy niewidzialną linię, za którą rozciąga się tajemniczy, złowrogi ląd. - Monsieur Blaque. - Z uśmiechem podeszła do niego i podała mu dłoń. Zaskoczyła go tym, że znała jego nazwisko. Zapisała to sobie na plus. - Miło mi pana poznać. - Proszę usiąść, lady Isabell. Napije się pani brandy? - Z przyjemnością. - Wybrała miękkie krzesło z wysokim oparciem stojące naprzeciwko biurka. Z ukrytych głośników sączyła się tęskna muzyka. Chopin. Słuchała jej z przyjemnością, podczas gdy Blaque napełniał kryształowe szklanki. - Ma pan niezwykle piękny jacht, monsieur.

- Być może zjawi się tu, bo zdołała umknąć służbie, która jej pilnuje. Jest zupełnie nieodpowiedzialna i gdyby zabłąkała się w mieście, moglibyśmy nigdy jej nie odnaleźć. Niestety, nie miałem sumienia oddać jej do domu dla obłąkanych. Kamerdyner pokiwał głową ze współczuciem. - Nieszczęsna nie wie, co robi. A ja wolałbym uniknąć wszelkiego zamieszania. Wasi lokaje powinni ją obezwładnić i posłać po mnie, tak bym mógł niezwłocznie zabrać ją do Sprawdź - Rzeczywiście, mężczyźnie z moją pozycją nie trzeba przypominać, z kim może, a z kim nie powinien romansować. - Eddy, przecież wiesz, że nie chciałam cię urazić. - Wzięła go za rękę. - Byliśmy przyjaciółmi na długo przedtem, zanim zostaliśmy rodziną. Proszę, żebyś był ostrożny, bo bardzo lubię Bellę. I wiem, jak trudno ci się oprzeć. - Tobie jednak się udało. - Bo zawsze traktowałeś mnie jak siostrę - odparła, a po chwili wahania dodała: - Nie chcę być wścibska, ale Bella raczej nie jest w twoim typie... - Właśnie. Może to mnie w niej pociąga. Ale nie martw się, kochana. - Pochylił się i pocałował ją w czoło. - Przyrzekam, że nie skrzywdzę twojej dystyngowanej przyjaciółki. - A wiesz, że o ciebie też się trochę martwię? - Niepotrzebnie. - Pogładził ją po włosach. Ruszył do drzwi, ale już w progu odwrócił się i zawołał: - Powiedz Marissie, że przywiozę jej muszelki. Bella, spokojna i pogodzona z losem, czekała na niego w holu. - Mam nadzieję, że nie musiałeś opóźnić przeze mnie wyjazdu? - Ani o minutę. Poza tym mamy dużo czasu - zapewnił ją i dodał: - Obiecuję, że przejażdżka zrekompensuje ci nudę przemówień, które po niej nastąpią. Tu wszystko musi odbywać się z wielką pompą. - Nie mam nic przeciwko pompie i przemówieniom. - Całe szczęście. Przed drzwiami czekał na nich Claude, wysoki, postawny mężczyzna pełniący funkcję sekretarza. Ukłonił się z szacunkiem i powiadomił, że samochód Jego Wysokości jest gotowy, a droga do Hawru została sprawdzona i zabezpieczona przez odpowiednie służby. Samochód okazał się maleńkim sportowym kabrioletem.