przy jednej osobie je z apetytem, a przy innej pluje, Flic i Imogen

Carlo. Będzie musiała czekać, aż służba pójdzie spać. Będzie też musiała unikać służącego, który zawsze czeka, aż wszyscy wrócą na noc. Przede mną trudne zadanie, pomyślała. Była jednak podniecona i szczęśliwa. Znalazła to, czego szukała, i żadna trudność nie wydawała jej się teraz istotna. Włożyła cylinder lorda Eustace'a do pudla, zamknęła je i schowała na dnie szafy. Podniosła z krzesła obrazy. Patrząc na „Madonnę w kościele” czuła, że jej piękno przenika ją na wskroś. Nawet w szarym świetle zmierzchu obraz zdawał się mienić kolorami, żyć uduchowionym pięknem. — Uratowałam cię! — szepnęła z głębi duszy. — Mogłam cię uratować, bo przywołałaś mnie do siebie. Jestem tego pewna. Powiedziałaś mi, co się stało. Żaden falsyfikat nie byłby zdolny przemówić do mnie tak jak ty. Spoglądając na obrazek uśmiechnęła się i prawie poczuła, że Boże Dzieciątko w ramionach Madonny błogosławi ją. http://www.panelepodlogowe.net.pl/media/ tych dżentelmenów, którzy uwodzą młode samotne guwernantki. Potem wymawia im się bez referencji. To podły człowiek, myślała Tempera. Nie chce mi się wierzyć, że książę wie o jego zachowaniu. Przecież by go tu nie zaprosił. Nagle uderzyła ją myśl, że może książę też uważa, iż ma prawo bezkarnie zabawiać się ze służącymi. Lecz zaraz zawstydziła się, że taka myśl w ogóle zaświtała jej w głowie. Czy to możliwe, aby ktoś, kto zrozumiał, co próbowała powiedzieć o wsłuchiwaniu się w piękno nocy, nie okazał się człowiekiem prawym i prostolinijnym? Nieważne, jak zachowywał się lord Eustace. Tempera dałaby głowę za absolutną uczciwość księcia.

czy ktoś cię wkurzył? - Zastanawiała się przez chwilę. - A może mam pilnować własnego nosa? - Nie, niezupełnie. - Obejrzał się za siebie; zbliżało się do nich kilku graczy. - Mam teraz grać czy ich przepuścić? - Nie znam tak dobrze zasad. - Jeśli ich teraz puszczę, to będę się dłużej męczył. Sprawdź się na niebezpieczeństwo, o którym nawet nie mogę myśleć. Tempera usłyszała drżenie w jego głosie. Tak bardzo ją to wzruszyło, że wtuliła twarz w jego ramię i wyszeptała: — Teraz jestem... bezpieczna. — I zawsze będziesz — odparł. — Nigdy cię nie opuszczę, a jeśli ktokolwiek znów spróbuje cię skrzywdzić, zabiję go! Ostry ton w głosie księcia przywiódł jej na myśl lorda Eustace'a i Tempera spojrzała w kierunku zamkniętych drzwi gabinetu. — Nigdy już nie zrobi ci krzywdy — zapewnił ją książę. 165 — Jeśli będzie... śledztwo, ludzie dowiedzą się o... mnie, a to może... zrujnować belle-mère.