-Za późno - jęknęła, a potem go pocałowała. Zesztywniał, gdy położyła dłoń na jego pokrytym bliznami ramieniu, a potem ją cofnęła. Prawą ręką gładziła go po plecach. Ten czuły dotyk sprawił, że coś w nim w środku pękło. Pocałował ją jeszcze żarliwiej i zaczął walczyć z paskiem szlafroka. Rozsunął tkaninę. Pieścił jej nagie ciało, a ona wtulała się w jego dłonie. A potem sama rozpięła dwa guziki piżamy. On poradził sobie z pozostałymi dwoma. Zsunął jedwab z jej ramion. Zrobiła krok do tyłu, żeby mógł na nią popatrzeć. Pragnął jej. Usiadł na dywanie, pociągnął ją za sobą. Przywarła do niego ciasno. W świetle księżyca jego ciało było tylko cieniem. -Powiedz: dość, a przestanę - wyszeptał prosto w jej usta. -Jeśli teraz przestaniesz, to cię chyba pobiję. Zaśmiał się i pocałował ją, żarłocznie i gorąco. A potem obsypał pocałunkami jej szyję i piersi. Czuł, jak napinają się delikatne mięśnie, jak jej ciało domaga się spełnienia. Przeszywające ją dreszcze przenikały przez jego skórę. Chciał być z nią, ale wiedział, że nie może. Nigdy. Nie mógł kochać się z nią po http://www.patomorfologia.com.pl kartkę. - Już prawie skończyłam - skłamała z uśmiechem, który, miała nadzieję, wyglądał przekonująco. - Może coś pomóc? Jack zastawił sobą drzwi. - Nie ma mowy. Kolacja jest nasza, pamiętasz? - Z uśmiechem zamknął jej drzwi przed nosem. Malinda wściekła wróciła za biurko. Stopą wybijała rytm, który tancerkę flamenco przyprawiłby o atak serca. Tupała tak przez pięć minut, w każdym razie do chwili, kiedy Darren zajrzał do gabinetu i oznajmił, że kolacja gotowa. 116 JEDNA DLA PIĘCIU
Kiedy po omdleniu przyniósł ją do domu, była ubrudzona ziemią jak dwuletnie dziecko. Później jednak, może kiedy pomagał chłopcom się pakować, zdjęła z siebie brudny dres i wykąpała się. Dopiero teraz to zauważył. Cienka bawełniana nocna koszula o niebezpiecznym dekolcie była równie słodka jak Sprawdź zadziwiające - podsumowała Laura. Richard uniósł głowę. Była pierwszą osobą poza lekarzami, która to powiedziała. -Starałem się udowodnić żonie, że nic się między nami nie zmieniło - powiedział. —Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z tego, że to nie ma znaczenia. Ale Andrea już patrzyła na mnie inaczej. -Jak? -Jakbym był potworem, a nie człowiekiem. -Och, Richardzie. - Jej współczucie przyprawiało go o ból, mimo to słowa płynęły same. -Spała oddzielnie, jadła oddzielnie, a potem nagle, pewnego ranka, obudziłem się sam w domu. Nie zdobyła się nawet na