tę robotę czy nie?

cię poznać! - Nie ma dowodu na to, że jest moim ojcem - odparła zdecydowanie Rainie. - Może i spał z moją matką trzydzieści dwa lata temu! Ale nie jeden! - Zrobisz analizę krwi? - Nie wiem. - Rainie... - Nie wiem! - Rainie zaczęła machać rękami. - Chcesz znać prawd Mnie to się po prostu nie podoba! - Dlatego, że był skazany? - Oczywiście! Moja matka nie spotykała się z astrofizykami! Właści¬ wie wcale się nie dziwię, że mój domniemany ojciec wylądował w więzie¬ niu. Szokuje mnie tylko to, że go wypuszczono. - Więc wkurzasz się z powodu pieniędzy? - spytała Kimberly, marsz¬ cząc brwi. - Jesteś zła, bo odziedziczysz dziesięć milionów? Może i słusz¬ nie. To niełatwe. - Kimberly, zastanów się. Co robią dzieci, które nie mają rodziców? Marzą o nich, prawda? Wymyślają niestworzone historie. „Moja mama i tata należą do rodziny królewskiej ze Europy Wschodniej, ale musieli uciekać przed komunistami. Kiedy będzie bezpiecznie, wrócą po mnie". Albo coś http://www.pogotowie-weterynaryjne.pl - Wiek to jeszcze niewystarczający powód. W tej chwili każde z was znajduje się w innej fazie życia, co jeszcze bardziej powiększa tę różnicę. Ty musisz przebudować swoje życie, co cofa cię do niemowlęctwa. On jest ustat- 128 kowanym facetem w średnim wieku. Trudno pogodzić jedno z drugim. Myślą, że zbudowanie dobrego związku w obliczu tak skomplikowanych spraw zawodowych to naprawdę wielkie wyzwanie. - Piszesz może pracę dyplomową? - Moja praca nosi tytuł: „Wyzwania współczesności - rozwój urbanizacji i jego wpływ na zaburzenia osobowości". Wielkie dzięki. - Ja pisałam o zaburzeniach przywiązania do rodziny. No wiesz, o tym, dlaczego w porządnych rodzinach rodzą się pieprzeni psychopaci. Kimberly zamrugała.

- Jaka jest pogoda w Teksasie? - zapytał Quincy. Rainie popatrzyła na niego ze zdziwieniem. W Teksasie mieszkał Mickie Millos. Quincy strzelał na oślep. - Teksas? Jesteś na złym tropie. - A który trop mógłby to być? Ten, kiedy zrujnowałem ci karierę i zniszczyłem całe twoje życie? Ciekawe, że wywarłem na nie tak wielki wpływ, Sprawdź zakochana. - Ty go nie poznałeś? - Nie. - A pogrzeb? - spytała. - Na pogrzeb chyba przyszedł? - Nie. Nikt nie znał jego nazwiska ani nie wiedział, jak się z nim skontaktować. Rainie nieco dłużej popatrzyła na Quincy'ego. - Jeśli jest taki wspaniały, to do tej pory sam by cię znalazł. Mandy na pewno opowiadała mu o tobie, a biorąc pod uwagę fakt, że wiele razy byłeś tematem artykułów prasowych... - Myślałem o tym. - Ale ani śladu po uroczym facecie? - Nie. W końcu Rainie zrozumiała.