zasypiała, siedząc, czasami nawet zdarzało się jej zdrzemnąć podczas mszy.

ściągając kapelusz. Wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł z potu zaczerwienioną twarz. — Boże, jak dzisiaj gorąco. Czy wydarzyło się coś złego? — Andrew, obawiam się, że... — Co się, u licha, stało? — Phyllis wróciła dzisiaj z parku bez Niani. Już wczoraj, po spacerze, robot był cały pogięty i odrapany. Nasza córka jest tak przygnębiona, że nie potrafię z niej wyciągnąć... — Wróciła bez Niani? — Przyszła do domu sama. Wściekłość stopniowo wykrzywiła grube rysy mężczy- zny. — Co się właściwie stało? — To się zdarzyło w parku, podobnie jak wczoraj. Coś zaatakowało Nianię. Zniszczyło ją! Nie do końca rozu- miem, co zaszło, ale to było coś potwornie wielkiego i czar- nego... pewnie jakaś inna Niania. Szczęka pana Casworthy'ego wysunęła się do przodu. Jego nabrzmiała twarz przybrała szpetny, ciemnoczerwony kolor, chorobliwy rumieniec złowieszczo zaczął wypełniać http://www.pokryciadachowe.biz.pl oznacza... - Że jeśli nie dochowa się pan dziedzica, pańska fortuna i tytuł przypadną dzieciom Rose. - Moja kuzynka już osiągnęła stosowny wiek, zatem sama pani rozumie... - Zawsze może się pan pogodzić z sytuacją. Hrabia prychnął. - Nie czuję aż takiej nienawiści do swoich przodków. Poza tym muszę podtrzymać tradycję. Zdaje się, że na razie wiernie naśladuję ojca. - Wątpię. Słyszała różne rzeczy, ale nie potrafiła sobie wyobrazić, że Lucien Balfour mógłby być dla kogoś okrutny. - Opowiedziałem o sobie. Teraz pani kolej, Alexandro. A już się łudziła, że zapomniał o umowie.

kuzynce. Panna Gallant zawahała się, nim podała mu rękę i zeszła po stopniach na ziemię. Nachylił się ku niej. - Pani mnie hipnotyzuje - szepnął. - A pan lubi sprawiać kłopoty - odparła i cofnęła drżącą dłoń. Dogoniła Rose przy wejściu i otoczyła ją ramieniem. Nie zdążył nic odpowiedzieć. Na Lucyfera, jakże jej pragnął! Nie odrywając wzroku Sprawdź - Coś wymyślę. - Uważaj, bo nie pozwolę, żebyś znowu mnie zamknął - ostrzegła, próbując wyczytać sekrety z jego oczu. - Wiem. Mam nadzieję, że nie będę musiał. Objął ją i pocałował tak mocno, że chwyciła go za szyję, żeby zachować równowagę. Nie przypuszczała, żeby się poddał, ale nie wierzyła również, że wymyślił sposób, jak odwieść ją od wyjazdu. Chętnie spędziłaby z nim resztę życia, ale po prostu nie mogła mieszkać w Londynie. Zbyt wielu ludzi jej tu nie chciało. Przyjęcie nazwiska wpływowego earla Kilcairn Abbey i jego opieki też nie wchodziło w grę ze względu na nią samą oraz na pamięć jej dumnych i niezależnych rodziców. - Funta za twoje myśli - powiedział Lucien cicho. Uśmiechnęła się blado. - Nie są tyle warte. Nie musisz przygotować się do kolacji?