wyczerpany, ale myślał o chłopcu z uznaniem. Gdyby z nim

się kręciło, ale to nie była odpowiednia chwila na okazywanie słabości. – Niech będzie dwadzieścia pięć – zgodziła się. Jack Swift ponownie napełnił swój kieliszek winem. Było to wytrawne wino gruszkowo-jabłkowe z nowej winnicy w jego rodzinnym stanie. Uniósł kieliszek w stronę Sidney Greenburg. – Za wina z Rhode Island. – Tak, ale nie za tę butelkę – zaśmiała się. – Lubię owocowe wina, Jack, ale to jest zwykły zacier. On również wybuchnął śmiechem. – Tak myślisz? No cóż, nigdy nie byłem koneserem win. Dobra szkocka to coś, co rozumiem. Był duszny wieczór. Siedzieli na wyłożonym cegłami podwórku przy domu Jacka w Georgetown. Rhode Island, stan, z którego pochodził i który reprezentował w senacie, wydawał mu się bardzo odległy. To właśnie tutaj wychował syna, tutaj jego żona toczyła długą, przegraną walkę z rakiem. Oboje już od niego odeszli. Przez jakiś czas rozważał możliwość sprzedaży tego domu. Kupił go na samym początku waszyngtońskiej kariery i do http://www.poziomzdrowia.pl/media/ Grafton wyprostował się i bez pośpiechu ruszył do drzwi. - Raczej nie musisz się martwić, że ktoś pomyśli, że sporządniałeś - zauważył Bates, gdy znaleźli się na ulicy. - Bez wątpienia. - Sin rozmasował kostki. Nie zastanawiał się nad tym, czy postąpił mądrze. Był zadowolony, że sprał drania. Nie bił się, odkąd opuścił Europę. - Znalazłem trzech kolejnych podejrzanych, którzy mogli widzieć Thomasa w dniu, kiedy został zamordowany. Wyjął z kieszeni listę i podał ją Batesowi. - Masz coś na Marleya?

wspólnymi siłami próbowali dźwignąć ciężkie mahoniowe biurko Thomasa. - Mówiłaś, że przechodzą cię ciarki - wysapał Sin. - Ja też czuję się tu nieswojo. Unieś lewy róg, Henley! - Wiem, ale... Uważajcie! W ostatniej chwili złapała kryształowy wazon, Sprawdź tak się pospieszył, by zdążyć na kolację z Amy i z dziećmi. I tak się dzieje od dłuższego czasu, nie tylko dziś. Powiedziała, że jest mniej podobny do ojca, niż uważa. Oświadczyła to wprost, patrząc mu prosto w oczy. Z pełnym przekonaniem. I jako przykład podała jego stosunek do siostrzeńców. Miała rację. Rzeczywiście lubi być z nimi, z przyjemnością poświęca im swój czas. Gdy Amy to mówiła, w jej głosie brzmiały bardzo stanowcze nuty. Nawet teraz, gdy