- Trzyma się.

kamienne anioły wyglądały tak, jakby próbowały ożyć, poruszyć się, krzyknąć ostrzegawczo. Ale mogły tylko stać i płakać. Przybyli na starą, od dawna opuszczoną plantację, kompletnie zaniedbaną, zarośniętą, gdyż natura próbowała odzyskać, co do niej należało. Czerwona mgła nieodłącznie towarzyszyła pojazdom, więc wysiadający goście mieli wrażenie, że zostali przeniesieni gdzieś na koniec świata, do piątego wymiaru, do szkarłatnego snu. Gąszcz krzewów, zarośla, pnącza, liście pod nogami, niesamowita mgła, czerwone światła płonące w oknach domu. Jessica bezceremonialnie przepchnęła się pomiędzy gośćmi, by jak najszybciej wejść do domu i ocenić sytuację. W holu grał wielki plazmowy telewizor, widać gdzieś w domu podłączono generator. Ozdobne schody prowadziły na piętro, na parterze zaś urządzono bar, w którym urzędował młody człowiek, gotów serwować drinki, w tym oczywiście Krwawą Mary. - Witaj, domino. Wiedziałem, że przyjdziesz. Serce zabiło jej mocniej. A więc Władca spodziewał się jej. Popatrzyła na młodego człowieka, nachyliła się nad barem, aż ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Jessica wbiła wzrok w jego oczy. - Masz stąd wyjść. Natychmiast. http://www.poznan-psychiatra.com.pl szczęśliwego i ucieszył się na widok gościa. - Próbowałem powstrzymać Garetha - zrelacjonował. - I prawie mi się udało! - Dzielny z ciebie chłop - pochwalił Bryan. - Wiedziałem, że coś złego dzieje się w tym domu. Duży Jim też to podejrzewał. Nie musicie się martwić o moje zeznania, wszystko sobie przemyślałem. Powiedziałem, że niewiele pamiętam, że przez balkon włamał się jakiś wielki facet i próbowaliśmy go obezwładnić. - Spochmurniał na chwilę. - Oczywiście wyjdzie na to, że Gareth zginął jak bohater, broniąc domu przed włamywaczem, no ale trudno. Po krótkiej wymianie uprzejmości Bryan wyszedł i wrócił do domu. Na dole zastał Stacey i Bobby'ego, który wciąż był w ciężkim szoku, ale

- W ogóle się nie odzywa? RS 89 - Przy mnie nigdy i nic mi o tym nie wiadomo, by odzywała się do innych. - A jaka jest diagnoza? Sprawdź - Ty! Ty to zrobiłaś. Albo namówiłaś tego mieszańca. Ty... ty oberwiesz jeszcze. Był tak wściekły, że w kącikach ust pojawiły mu się kropelki białej piany, jak u psa. Mówiąc, pluł. Ciągle jednak trzymał się w bezpiecznej odległości. Dane postąpił krok naprzód. - Jesteś świrnięty - warknął. - Nikt z nas nie podrzucił ci tych ryb. A jeśli będziesz groził mnie albo Kelsey... Dane nie skończył, gdyż Latham wrzasnął: - Słyszycie!? Słyszycie, co powiedział! On mi grozi! Nie waż się zbliżać do mnie i do mojego domu. Wy wszyscy trzymajcie się ode mnie z daleka!