ale tu, we własnym domu. Być może tamte spotkania, w miejscach publicznych, to tylko przypadkowe zderzenia z osobą do niej podobną, ale dwa razy w szpitalu i tu, na podwórzu – to co innego. Niełatwo uznać to za grę świateł. Czy kobieta, którą widział na skraju lasu, to produkt jego wyobraźni? Tłumionych marzeń? Efekt uszkodzonych synaps w niesprawnym mózgu? Kto to wie? – Weź się w garść. Zagwizdał na psa, wszedł do domu, wziął prysznic, ogolił się, zerknął na atlas i obiecał sobie, że poćwiczy po południu. Dzisiaj chciał pojechać do miasta i błagać Jaskiel o powrót do pracy, za wszelką cenę musiał się wyrwać z tego przytulnego domku. Wziął ze sobą laskę. Melinda Jaskiel poprosiła o sześć tygodni – połowa tego czasu już minęła. Nie mógł dłużej czekać. Musi przekonać szefową, że jest gotów do pracy, przynajmniej w niewielkim wymiarze godzin. Akurat wsiadał do dżipa, nie zwracając uwagi na ból w plecach, gdy rozdzwoniła się jego komórka. Wyświetlacz poinformował go, że to prywatny numer Montoi. – Cześć – rzucił do słuchawki. – Siema. Masz chwilę? Bentz odczekał sekundę. Oczywiście były partner nie przepuści okazji do żartów. – Jedną odparł sucho. – Możemy się spotkać za... powiedzmy... godzinę? – Koniec żartów. Montoya mówił http://www.prywatne-leczenie.com.pl – Żachnął się, jak to on, z denerwującą wyższością, i poszedł do kuchni. Nie ma wątpliwości, najbardziej upierdliwy człowiek na ziemi. Montoya odprowadził go wzrokiem, ochłonął i wrócił do monitora. Oto, proszę państwa, rozwiązanie zagadki, a przynajmniej jego fragment. Oby się okazało, że jeśli umiejętnie pociągnie za tę niteczkę, spruje cały misterny plan mordercy. Po wielu dniach bezowocnych poszukiwań, sprawdzaniu danych od Bentza i szukaniu tropu, wreszcie na coś trafił. Z danych sądowych wynikało, że najbliższym krewnym Ramony Salazar był jej brat, Carlos. Carlos Salazar... teraz trzeba go jeszcze odnaleźć. Szukał w bazie danych, a gdy to nie przyniosło rezultatu, w bazach adresowych i telefonicznych. Najpierw miał pięć pomyłek. A potem trafił w dziesiątkę. – Tu Carlos – odezwał się męski głos z silnym hiszpańskim akcentem. – Czy zna pan Ramonę Marię Salazar?
– Nigdy nie parzyłeś kawy? – zapytała z ciekawością. – Owszem... Gdzieś w dziewięćdziesiątym siódmym – odciął się. Do pomieszczenia weszła Paula Sweet, policjantka, która czasem pracowała z wydziałem K9. – Pamiętam. – Była po trzydziestce, miała za sobą dwa rozwody, sprawiała wrażenie, że odpowiada jej życie singla, i słynęła z miękkiego serca wobec bezdomnych psów i kotów. – Sprawdź – Musimy szukać dalej, ale na razie czekają na nas w kostnicy. – Wskazał papiery. – Zabieramy się stąd. Musimy zidentyfikować twoją towarzyszkę. W jasnobłękitnym świetle lamp na parkingu Bentz usiłował przejrzeć dokumenty, które przesłał Montoya. – Petrocelli się odezwała? – zapytał, zanim doszli do samochodu Hayesa. – Jeszcze nie. – Nie podoba mi się to. – Bentz usiadł na fotelu pasażera. Hayes odpalił silnik jedną ręką, drugą wybierał numer. – Cześć, Sherry, tu Hayes. Co was zatrzymało? Daj znać na komórkę. – Rozłączył się. – Nie wiem. Nie odbiera. Bentz łypnął na niego groźnie. – Najlepsza w LAPD? – Będą tu, kiedy wrócimy.