Matthew zamachnął się bez przekonania, nie trafił w piłkę ani w

zastanawiać, czy Imo nie powinna znów się z kimś zobaczyć... - To znaczy z kim? - spytała Karolina, chociaż doskonale wiedziała, kogo ma na myśli. - Z psychiatrą. Karolina zaczekała, aż Matthew wejdzie do salonu, nalała sobie szklankę wody Evian z lodówki, wypiła połowę, przy czym zauważyła, że ręka jej drży. Zostawiła szklankę w zlewie i wyszła z kuchni. Matthew i Sylwia wciąż rozmawiali - słyszała spokojne, przyciszone głosy dwojga dorosłych ludzi, wymieniających w świetnej komitywie uwagi na temat udanego dnia. Chloe przysłuchiwała się tylko, gładząc uszy retrievera. Oczy Karo napełniły się łzami, ale otarła je ze złością i ruszyła na górę. 98 Drzwi pokoju Imogen były zamknięte. Karolina zapukała, a nie doczekawszy się odpowiedzi, przekręciła ostrożnie gałkę. W pokoju nie było nikogo, jednak zza ściany, od Flic, dobiegały głosy. Weszła do środka i po cichu zamknęła drzwi. Nie miała zwyczaju wkradania się do pokojów córek bez ich wiedzy, chyba że chciała zabrać brudną bieliznę albo poukładać ich http://www.psychoterapeuci.net.pl Jakby kamień spadł mu z serca. Czuł się lekko i radośnie jak nigdy. - Hm... - Shey zagryzła wargi. Była zmieszana jak małe dziecko przyłapane na tasowaniu w spiżarni. - Szykuję kanapki na jutro. - Nie lepiej poczekać do rana i dopiero wtedy je zrobić? Będą świeższe. Shey zignorowała jego uwagę. - A może byś napełnił solniczki i pieprzniczki, zamiast tak siedzieć i patrzeć? I czepiać się mnie - rzekła. Tanner nie kazał się dwa razy prosić. Już zdążył wciągnąć się do różnych prac. Robił swoje, ale od czasu do czasu zerkał spod oka na Shey. Zdziwił się, bo gdy taca była już

umieścić na dnie torebki. Teraz ta rzecz (sam dotyk przyprawiał ją o mdłości)... jeszcze tylko złożyć wszystko w paczuszkę i schować w skrytce. Na dole rozległy się głosy. Trzasnęły drzwi samochodu. Zuzanna rzuciła się do kontaktu, zgasiła lampę i czym prędzej wepchnęła deskę podłogową na miejsce. Zrobiła to perfekcyjnie... Sprawdź Izabela... Ale musimy myśleć przede wszystkim o dziewczynkach, prawda? I to długoterminowo. - To ja muszę o nich myśleć - odparła stanowczym, choć nieco drżącym głosem Sylwia i odsunęła się od niej. - Nie przyszłam patrzeć ci na ręce - tłumaczyła się Zuzanna. - Chcę tylko pomóc. 255 - Wiem. - Sylwii wciąż nie mieściło się w głowie to, co przed chwilą usłyszała. - Jestem ci bardzo wdzięczna - zaczęła podnosić się z sofy. - Porozmawiam z dziewczynkami i podejmę odpowiednie kroki. - Masz na myśli policję? - Nie wiem. - To może być bardzo trudne dla Imogen. Na pewno okażą jej