Phyllis walnęła rowerem o drzewo i spadła.

Wybrał inny numer, potem następny. - Kto tam? - spytał męski głos. - Policja, prosze mnie wpuścić. Tylko do budynku, nie do pańskiego mieszkania. Po sekundzie rozległ się cichy trzask i drzwi się otworzyły. Novakowie mieszkali na pierwszym piętrze. Keenan zadzwonił, potem zapukał. Nie ma podstaw do wyważania drzwi. Zajrzał jeszcze przez szparę na listy, nasłuchiwał przez chwilę. Nic 113 - Jedyne, co możemy bezpiecznie zrobić, to zadzwonić po straż pożarną - powiedziała Lizzie. - I tak miałem ten zamiar - odparł Allbeury. - A jak już będziesz z nimi rozmawiał, to nie od rzeczy będzie ściągnąć jakiegoś lekarza, bo chyba mam złamaną lewą rękę. - Czemu od razu nie powiedziałaś?! - Na górze znów ukazała się jego głowa. - Kurczę, Lizzie, mówiłaś, że http://www.psychoterapeuta-kolobrzeg.pl/media/ - Przepraszam - rzekł Keenan. - Czy będę mogła obejrzeć sprawozdanie z sekcji Joanne? - spytała nagle. - Jutro je pani przefaksuję. - Nie wraca pan teraz do biura? Keenan uśmiechnął się znowu. - Wyślę faks, jak tylko tam dotrę. 69 Christopher, który znowu nocował w domu przy Holland Park, nie mógł się pozbyć myśli o włamaniu do komputera w Beauchamp. Nietypowa dla Lizzie napastliwość podczas wcześniejszej rozmowy telefonicznej wzmogła jeszcze

116 wylewnym stworzeniem. - Próbował się ze mną zaprzyjaźnić. - Ona próbowała, jeśli już. I nie musisz jej bronić. Jeszcze nigdy nie podniosłem na nią ręki. Prawda, moja panno? Sprawdź nagle Angela. - Głupie pytanie, jak na to, co przeszłaś. Na pewno mogę jechać? Bo chętnie zostanę trochę dłużej. - Nie ma potrzeby. - Lizzie z determinacją przybrała dziarski wyraz twarzy. - William za tobą tęskni, a ja mam tu Gilly do pomocy. - Ejże? - Angela położyła jej dłoń na ramieniu. - Nadal jestem twoją mamą, Lizzie. Przede mną nie musisz udawać silniejszej, niż jesteś. - Wiem, że nie muszę. ~*~ Przez kilka następnych dni Christopher w obecności dzieci trzymał się dostatecznie dobrze, ale gdy były