imię też ma Paolo.

delikatnie przesłaniały księżyc, rozpraszając jego światło w srebrzystą poświatę. Szukała dla siebie kryjówki. Przynajmniej była ze sobą szczera. Chłopcy leżą już w śpiworach przed telewizorem i oglądają ulubione filmy, zaopatrzeni w niezdrowe przysmaki. Jest za wcześnie, żeby iść spać. Amy wymknęła się z domu z zamiarem poczytania na świeżym powietrzu. Wolała nie zostawać sam na sam z Pierce'em, by nie powtórzyło się to, co stało się wcześniej w kuchni. Usiadła z książką na trawie. Słońce zniżało się do horyzontu, niebo płonęło. Widok był tak piękny, że odłożyła książkę i zapatrzyła się na zatokę. Powoli promienie gasły, niebo ciemniało, zapadał zmierzch. Przyciskając kolana do brody, Amy wpatrywała się w coraz ciemniejszą wodę. Starała się opanować burzę myśli, zrelaksować się i uspokoić. http://www.psychoterapeutawarszawa.info.pl/media/ też czasem czepliwy. Przez dwa dni jazdy z Kansas wyobrażała sobie różne scenariusze. Za nic nie chciała zbłaźnić się przed doktorem. Cóż, wejście do wody w sukience na pewno nie było dobrym pomysłem. - Jak mogłam ją zobaczyć, skoro była pod wodą? - odparła natychmiast. Zamurowało go. Przez chwilę milczał. - No tak, rzeczywiście - wymruczał. - Poza tym ktoś musiał wyłowić wiosło - dorzuciła. Skinął głową, a rysy jego twarzy złagodniały.

o coś więcej. Zostaliśmy zmuszeni do tego małżeństwa, ale ja... -Co? Zakochałam się w tobie, pomyślała. - Podziwiam cię za to, co robisz i co już zrobiłeś. Wszyscy myślą, że jestem głupia i kapryśna. Sprawdź że ton jej głosu zabrzmiał wyjątkowo spokojnie. - Zastanawiam się tylko, co się stało, że zjawiłeś się tak wcześnie. Zwykle pracujesz do kolacji. - Pomyślałem sobie, że dzisiaj moglibyśmy zjeść coś na mieście. - Popatrzył na chłopców. - Co byście powiedzieli na hamburgery i frytki? Malcy zareagowali entuzjastycznie. Aż podskoczyli z radości. Amy psyknęła na Pierce'a. - To nie są zdrowe potrawy. - Ty możesz sobie wziąć sałatkę! - bez