zapewnił żarliwie i otarł buzię rączką. - Myślę, że grają sobie w sypialni w gry planszowe. Pierce rzucił Amy szelmowskie spojrzenie. Amy odsunęła krzesło i podniosła się. - Pierce, mógłbyś na chwilę przyjść do kuchni? Pomógł-byś mi przynieść szarlotkę. - Ja jeszcze nie skończyłem jeść - zaprotestował Jere-miah. - Nie popędzaj mnie, Amy, bo to jest pyszne. Amy roześmiała się. - Dzięki za miły komplement! Za chwileczkę do was wrócimy. Jedzcie sobie spokojnie. Ty też, Benjamin, dobrze? Nie spiesz się. Chłopcy pokiwali głowami. Pierce położył serwetkę obok swojego nakrycia i podążył za Amy do kuchni. - Czy ty to słyszyszałaś? - zapytał z niedowierzaniem, gdy już wyszli z jadalni. - Co ta moja siostra wyczynia? Gdy chce sobie pofiglować z mężem, wmawia dziecia http://www.psychoterapiamikolow.pl/media/ Obserwowałem, jak sobie radzisz z chłopcami. Jesteś dla nich dobra i oddana, pokochałaś ich. Przejmujesz się nimi, uczysz ich. Robisz dla nich naprawdę bardzo wiele. I zależy ci na mnie. Pomagasz mi. Z chłopcami, z pracą. To dzięki tobie zrozumiałem tyle rzeczy, zmieniłem zdanie na swój temat, choć najpierw miałem o to do ciebie żal. Jak łatwo byłoby zapaść się w otchłań jego oczu, w jego ramiona! Jednak to byłby niewybaczalny błąd. - Jesteś silną, mądrą, kompetentną osobą. Niesamowitą dziewczyną. Jestem o tym
- Wcale w to nie wątpię, Wasza Wysokość. - Wprawdzie nie od razu, ale dobrze, że przypomniała sobie o tytule. Odgarnęła z twarzy pasmo jasnych włosów. Wilgotne morskie powietrze już nie może im bardziej zaszkodzić. Po długim locie z Waszyngtonu wyglądała beznadziejnie. - Chciałam tylko powiedzieć, że trudno mi sobie wyobrazić Sprawdź wtedy, gdy Jack będzie z nim współpracował! – Wiem. Ale muszę ci powiedzieć, że gdy zobaczyłam te zdjęcia, też przestałam myśleć. Ja również w takiej sytuacji wypisałabym Mowery’emu czek na wszystkie swoje pieniądze... co do centa. Ale... – Urwała i jej głos przeszedł w szloch. – Lucy, Jack zniknął! Nie mam pojęcia, co teraz zrobić. – Zniknął? Jak to: zniknął? – Mieliśmy się spotkać w moim biurze godzinę temu i zadzwonić do ciebie razem. Jack nie przyszedł. Zadzwoniłam do jego biura, ale w ogóle go tam dzisiaj nie było. Poszłam więc do niego do domu... Właśnie stąd dzwonię... I tu też go nie ma. – Sidney, zadzwoń na policję i opowiedz im absolutnie wszystko, dobrze? Zaraz kogoś tam przyślą. Cholera jasna. Cholera!