milczeniu, połykając łzy. Nie chciała płakać. Oczy bolały ją tak

- Tak, dokładnie to samo od niej usłyszałem. Ale pracuj nad nią. Sam nie chcę za mocno naciskać, żeby nie wyjść na natręta. - Postaram się, chociaż obie mamy tak napięte terminarze, że ciężko zgrać się na babskie pogaduchy - Więc sama stwórz okazję. Ni z tego, ni z owego Milla wyskakuje z informacją, której nie powinna znać. Muszę wiedzieć, skąd ją dostała. I co zamierza. Muszę znać każdy jej krok, jeszcze zanim ona go zrobi. A to fizycznie niemożliwe, dopóki się do niej odpowiednio nie zbliżę. - Wiem, wiem. Już mówiłam: postaram się. Przecież nie wykręcę jej rąk i nie doprowadzę siłą na randkę z tobą. an43 165 - Czemu nie? - Gallagher był najwyraźniej rozbawiony tym pomysłem. - Wyciągnij ją na kolację z tobą i Ripem, a ja się tam przypadkiem pojawię. Co myślisz? - Nie wiem, czy dam radę namówić teraz Ripa na cokolwiek. Muszę nad nim popracować. - No to do roboty http://www.psychoterapiawarszawa.info.pl/media/ kochał. Jednak pasowali do siebie jak dwie połówki tworzące doskonałą całość. Ta myśl zaniepokoiła ją jeszcze bardziej niż rozważania o miłości. Czyżby ona była taka jak Diaz? Tak bezwzględna? Czy stała się kimś takim jak on po długich i trudnych latach bezowocnych poszukiwań dziecka? Diaz poruszył się i pocałował ją w ramię. - Musimy jechać na lotnisko - mruknął sennie. Milli jakoś nie chciało się ruszać. - Mam jeszcze dwa dni wolnego - westchnęła. Wiedziała, że powinna wracać do El Paso. Diaz wznowi poszukiwania Pavona, a teraz dochodził jeszcze nowy trop do zbadania: wiedzieli, że ktoś celowo wodził Millę za nos przez wszystkie te lata. Dziesięć długich lat walenia głową w mur robiło swoje: była bardzo zmęczona.

męża za rękę, jakby potrzebując jego siły. Weszli do dużego pokoju, w którym czuło się obecność dobrego ducha tego miejsca. Przyjemny ogień pełgał wesoło w gazowym an43 406 Sprawdź - Kolejna gonitwa za cieniem? Po co my tam w ogóle jedziemy? an43 266 - Kolejna? - zapytał po chwili. - Tak - patrzyła przez okno, z zaciśniętymi zębami. - To właśnie robię od dziesięciu lat. Kręcę się jak pies za własnym ogonem, latam jak głupia po najdziwniejszych miejscach i ostatecznie nigdy nic nie znajduję. - Tak jakby ktoś celowo podrzucał ci fałszywe tropy Spojrzała na niego w zamyśleniu. - Myślisz, że może o to chodzić? Ze ktoś specjalnie wodzi mnie na manowce?