Powoli pokonał schody i wszedł do sypialni. Była

śmiechem hieny. - Będę tam, będę na wielkiej bitwie. Chodź, świnio, zarżnę cię. A potem umrę i wrócę na wielką bitwę. - I będziesz na niej największym świrem, w to nie wątpię. Ta cała bitwa to gdzie będzie? - Na co ci to? I tak będziesz już trupem. Chodź, świnio. Chodź, wiem, że się nie oprzesz. Wejdź i spróbuj mnie zabić. RS 290 - Masz rację, nie oprę się, bo już od dawna mnie ręce świerzbią. Ale najpierw powiedz mi, gdzie będzie bitwa. Niles zaczął się śmiać, jakby nigdy w życiu nie usłyszał nic weselszego. - Będzie chłodno, będzie mgła - zaintonował. - On będzie czekał przy skalistym wzgórzu, tak? - Nieźle kombinujesz, mała świnko, całkiem, nieźle. On chce dostać tę sukę. Chce ją dostać, chce ją zabić. Myślałem, że chce ją pieprzyć, ale ona jest taka sama, jak wszystkie inne suki, napaliła się na innego, na jakiegoś zasranego szkockiego górala. Tak, mój chłopcze. - Ostatnie zdanie rzekł z całkiem udanym szkockim akcentem, a potem znowu http://www.recidivist.pl/media/ - Przyniosłem te akta w sprawie McCardle'ego, o które pan prosił. - Ach, tak, dziękuję. - Czego profesor chciał na policji? No, ten gość, który właśnie wyszedł? - Znasz go? RS 97 - Wczoraj wieczorem poznałem go u Jessiki. Przyszedł udzielać policji rad, skoro jest taki mądry? - Podejrzewa, że w mieście może szerzyć się jakiś kult, chodzi o świrów, którzy mają się za wampiry. Bobby wybuchnął śmiechem. - Rzeczywiście, wielka to nowina w Nowym Orleanie!

- Bitwa...? - wychrypiał ranny. - Skończyła się. Już dawno temu. Pij powoli. Rycerz rozejrzał się. Znajdowali się w jaskini, nie dało się zgadnąć, czy nadal trwała noc, czy już wstał dzień, nie było już jednak czerwonej mgły ani mdlącego zapachu krwi i śmierci. Ani nie było już tej, którą kochał. Sprawdź bezkrytycznie, nauczył się oceniać ją znacznie bardziej trzeźwo, a mimo to nadal ją kochał. Dlatego też znalazł się z nią w Rumunii. RS 24 Ich grupa liczyła sobie dwudziestu studentów, na szczęście wszyscy okazali się sympatyczni, więc wycieczka przebiegała w miłej atmosferze. Zwiedzali kościoły, średniowieczne miasteczka, historyczne budynki, a w domu, w którym urodził się osławiony Vlad Tepes, stanowiący pierwowzór Draculi, jedli obiad, gdyż obecnie mieściła się tam restauracja. Miłą niespodziankę stanowił fakt, że w Transylwanii spotkali Jessicę Frazer, która przyjechała na jakiś kongres psychologiczny. Znali ją, gdyż miała kiedyś w ich szkole wykład na temat psychologii, a mówiła z taką pasją, że nawet niezainteresowani tematem uznali ją za „świetną babkę".