Najważniejsze jest to, jak cię widzą. Amy już dawno poznała tę prawdę. A teraz okazuje się, że bardzo skutecznie omamiła Pierce'a. Biedak nie wie, z kim naprawdę ma do czynienia. Widzi w niej zupełnie inną osobę. Tak zręcznie go omotała, że nawet gdyby dowiedział się prawdy, nigdy by nie uwierzył. Oczywiście nie ma zamiaru się przed nim zdradzać, nie będzie się demaskować. Przenigdy. Nawet nie dopuszcza do siebie takiej możliwości. Zbyt wiele by ją to kosztowało. Cóż, niechcący władowała się w niezłe tarapaty. Pierce zaangażował się, nie mając o niczym pojęcia. Nie może mu tego robić. Musi oszczędzić mu rozczarowania. Przedstawiła mu się jako ktoś, kim naprawdę nie jest. Odgrywała rolę osoby bystrej i inteligentnej. Jednak to dobre przez jakiś czas, przez kilka tygodni, góra kilka http://www.rehabilitacja-mlynarska.pl - Lord Kingsfeld jest szanowany, ale nie bezkarny. Gospodyni zaśmiała się ironicznie. - Ha! To pan tak uważa. Ja wiem lepiej. - Jest pani winna Thomasowi prawdę. - On nie żyje. Powinien być mądrzejszy. Sin przymknął oczy. - Mądrzejszy? - Niepotrzebnie rozsierdził swoich kolegów z parlamentu. Proszę już iść. Nie powiem nic więcej. I lepiej, żeby ten człowiek się nie dowiedział, że pan go podejrzewa. Zaczęła drżeć i Sinclair zrozumiał, że już nie wydobędzie z niej jednoznacznej odpowiedzi. Bardziej
dochodzeniową. I to byłby koniec jej spokojnego życia na uboczu. Chociaż Lucy nigdy tego nie wykorzystywała, wszyscy w miasteczku wiedzieli, że jej teściem jest Jack Swift, wpływowy senator Stanów Zjednoczonych. Była wdową po jego jedynym synu, a Madison i J.T. jego jedynymi wnukami. Sprawdź - Idiota! - mruknął pod nosem. - Osioł. Zegar na dole wybił drugą. Sinclair zaklął, chwycił płaszcz i wymknął się na ciemny korytarz. Bezszelestnie zszedł po schodach, omijając skrzypiące stopnie, i wśliznął się do gabinetu. Cicho otworzył okno balkonowe; przezornie naoliwił zawiasy od razu po powrocie do Londynu. Trzymając się cienia domu, pospieszył do stajni. - Bates! - zawołał szeptem. - Nareszcie - rozległ się za nim niski, gardłowy głos. Sinclair odwrócił się, błyskawicznym ruchem sięgając po pistolet. - Jezu!