Alec założył jej własnoręcznie kolię z rubinem na szyję, a potem mruknął, patrząc na jej

Nie ciążyła mu już zależność od Roberta ani od pozostałych starszych braci. Przestał narzekać na los i Evę Campion. Wyrzekł się złych nawyków. Odtąd będzie mógł sterować własnym życiem. W jakiś dziwny, niewytłumaczony sposób Becky zwróciła go światu. Co też ona sobie myśli o tym, że nie umiał powiedzieć „Kocham cię”? Za nic nie chciałby jej zranić. W nocy lękał się, że jego spowiedź ją rozgniewa, a tymczasem rezultatem okazał się czuły uśmiech. Nie rozumiał, dlaczego tak trudno mu się zdobyć na wypowiedzenie tych dwóch krótkich słów, zupełnie jakby tkwiło w nich jakieś zaklęcie, czarna magia, zdolna przywołać Mefistofelesa. Mefistofeles najwyraźniej jednak nie przestraszył Becky Ward. I Alec zaczął się zastanawiać, czy ktoś w ogóle zdołałby tego dokonać. Nieustannie zadziwiała go swoją odwagą. Rankiem z podziwem i uwielbieniem przyglądał jej się przez długą chwilę. Spała. A on wpatrywał się w nią, próbując zrozumieć, co czyni ją tak piękną i dzielną. Był świadkiem bólu, który sprawiło jej jego wczorajsze wyznanie, ale też widział, jak go pokonała. Nieustraszona dziewczyna! Mógłby czerpać z niej natchnienie. Czy gwałtowne uczucie, które nim targało, było miłością? Przedtem wierzył poetom, którzy opisywali ją jako doznanie łagodne i sentymentalne. Co za głupcy! To, co budziła w nim Becky, było raczej podobne do gwałtownej burzy. Miał pewność, że zdruzgotałby wszystko, co mogłoby jej zagrozić. Niczym to nie przypominało poetyckich westchnień. Mimo wszystko łatwiej było jej mówić, że powinien sobie wybaczyć dawne błędy, niż http://www.rejack.pl Książę wiedział jak się zachować, jak sprawić mu przyjemność, choć na początku bolało. - Cudownie – westchnął. – On jest cały cudowny! Wczoraj go śledziłem, tak więc wiem, gdzie mieszka. Karol uniósł zdziwiony brwi, spoglądając kątem oka na przyjaciela. - Śledziłeś? – spytał z powątpieniem. Krystian potaknął ochoczo, nie widząc w tym nic złego. - Jutro do niego pójdę! Powiem mu, jak bardzo go kocham – uśmiechnął się słodko na samą myśl o tym. Brunet wydął wargi, nie komentując. Wiedział, że jego przyjaciel był naiwny i łatwo kochliwy. Wcześniej swoich chłopaków też „kochał”, ale twierdził, że nie są jego książętami z bajki, tak więc nie pozwalał im na nic więcej prócz pocałunków czy dotykania w intymnych miejscach.

Przejechał w zadumie palcami po ustach, przeglądając w myślach długą listę spragnionych miłości pań z towarzystwa, które spędzoną z nim noc uznałyby za najlepszą w sezonie. Może... Tyle że znudziło mu się przyprawianie rogów ich mężom, a sama myśl o rozpuście z ulicznicą groziła nawrotem złego nastroju. Nigdy by się do tego nie przyznał, lecz nierządnice przejadły mu się od czasu Sprawdź - Och, Alec, czuję się strasznie! Teraz rozumiesz, dlaczego nie chciałam cię w to wszystko mieszać. Jestem winna śmierci tamtego człowieka! - Przecież uwolniłaś go i próbowałaś mu pomóc! To nie ty pozbawiłaś go życia. Dałaś mu jedyną szansę ocalenia. Postąpiłaś słusznie. Większość innych ludzi po prostu by uciekła. Ty zdołałaś go przynajmniej wydostać z tej katowni. - Jak mogłam nie widzieć, co się dzieje tuż pod moim nosem! Nadal nie wiem, kim był ani dlaczego został uwięziony. A najgorsze, że zgubiłam gdzieś ten medalik. Czuję się okropnie! - Zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Nie wolno ci się oskarżać. Odzyskamy twój dom, a potem z pomocą wieśniaków przeszukamy wrzosowiska i odnajdziemy medalik. A twojemu kuzynowi zbrodnia nie ujdzie na sucho. Obiecuję ci! - Tak mi ciężko na duszy! - Becky ukryła twarz na jego ramieniu. - Rozumiem... Ale nie jesteś już sama. Cokolwiek się zdarzy, razem stawimy temu