Hrabia zatrzymał się tak raptownie, że omal na niego nie wpadła. Popatrzyła mu w

nauczycielki. Sądziła, że panie Delacroix są bogate. Sprawiały wrażenie, że bardziej im zależy na tytule niż majątku. Z drugiej strony, te dwie rzeczy często szły w parze, tak jak u lorda Kilcairna. - Chciałabyś wyjść za tego Freddie'ego Danversa, gdyby nie kwestia posagu? Uczennica się skrzywiła. - Za nic w świecie! On ma tylko sześciopokojowy wiejski dom i żadnego tytułu. Nawet Blything Hall jest większy. - Odłożyła niebieski kapelusz i sięgnęła po oryginalny zielony czepek. - No, tak. Ależ jestem głupia. - Teraz się ze mną drażnisz. - Wcale nie. Mów dalej. - Jakieś trzy lata temu, kiedy Lucien był w Londynie, rodzice i ja pojechaliśmy do Westchester i przekonaliśmy gospodynię, żeby oprowadziła nas po Kilcairn Abbey. Powinnaś zobaczyć ten zamek, Lex. Więcej niż dwieście pokoi, sześć salonów i dwie sale balowe. Mama wyobrażała sobie, że pełni honory pani domu, a Lucien i ja zapraszamy okolicznych arystokratów na wiejskie bale. - Lucien i ty? - zdziwiła się Alexandra. Serce w niej zamarło na krótką chwilę. Śmieszne. Nie powinna tak reagować za każdym razem, gdy jakaś kobieta wymienia jego imię. Zwłaszcza że sama nie wiedziała, czy go kocha, czy nienawidzi. Rose zbladła i lekko drżącymi rękami założyła czepek. http://www.robmyswoje.org.pl - Nie. On po prostu jest czarujący. - Ale po co earl Kilcairn Abbey miałby akurat mnie czarować? - Cóż, pewnie napisał list przed tym głupim przyjęciem. Wiem, że teraz czuje co innego. - Jesteś pewna... - Poza tym podziw a zakochanie to dwie różne rzeczy, Emmo. Podziwiam, na przykład, lorda Liverpoola, ale raczej nie jestem w nim zakochana. - Ty... - Lucien Balfour chce się ze mną ożenić, żeby bez przykrości i kłopotów dochować się dziedzica. Emma wstała dość gwałtownie i wyrwała jej list z rąk. - Chce się z tobą ożenić? Lex, nie mówiłaś mi... - Nie! Za ciężko pracowałam na swoją niezależność, żeby teraz komuś ulec i godzić

Szepnęła coś, czego nie dosłyszał, i przytuliła się do niego mocniej. Czując, że drży, Santos otoczył ją szczelniej ramionami. - Zimno? - zapytał, pocierając policzek o jedwabiste włosy. - Nie, teraz już nie. Pogładził ją po głowie. Ogarnęła go nagle fala nieznanej dotąd czułości. Zrobiłby wszystko dla Glorii, gotów był zmierzyć się z najgorszymi demonami, porzucić dotychczasowe życie, zdobyć się na ustępstwa niewyobrażalne jeszcze godzinę temu. Kochał ją tak bardzo, że go to przerażało. Gdyby tylko mógł jej zaufać całkowicie, kompletnie, bez reszty. Gdyby tylko za każdym Sprawdź Robert zmrużył oczy. - Posłuchaj. Tylko dlatego, że twój ojciec... - Mój ojciec był rozpustnikiem, któremu zależało wyłącznie na prawowitym dziedzicu. Nie licząc kilku niezbędnych kontaktów z żoną, nie pozwolił, żeby małżeństwo w jakikolwiek sposób zmieniło jego dotychczasowe życie. Wicehrabia wstał. - Żal mi kobiety, która kiedyś zostanie twoją małżonką. - Mnie też. - Lucien ziewnął ostentacyjnie. - Lepiej zagraj ze mną w pikietę, Robercie. I porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym, dobrze? Belton najwyraźniej nie miał gdzie się podziać tego wieczoru, bo po chwili ociągania się siadł przy stoliku. - Rozdaj te cholerne karty. - Jak było u Calverta?