458

płyneła cicha muzyka. Na scianach wisiały obrazy, bez watpienia oryginały. Na podłodze z ciemnego drewna le¿ały wzorzyste chodniki, rozgałeziajace sie w kierunku kilku pokoi- Marla weszła za Carmen do jednego z nich. Jak sie okazało, był to salon. Stały w nim miekkie kanapy i fotele, tworzace kilka przytulnych zakatków, filodendron w wielkiej donicy, kilka okazałych paproci wsród małych stolików i ceglany kominek wznoszacy sie pod obity miedzia sufit, w którym odbijało sie łagodne, miodowe swiatło lamp. Carmen rozsuneła podwójne drzwi i pokazała Marli pokój muzyczny. Na scianach wisiały tu stare instrumenty, a w kacie, pod wychodzacymi na miasto oknami, lsnił czarny koncertowy fortepian. Kolejne drzwi prowadziły do biblioteki, gdzie oszklone półki pełne ksia¿ek siegały sufitu. Pod regałem, zahaczona o górny kant, stała drewniana drabinka na kółkach. W kacie, pod stojakiem z paprocia, przycupnał globus, a pod wychodzacym na zatoke oknem stało akwarium pełne barwnych, egzotycznych ryb. Marla miała wra¿enie, ¿e nigdy nie miała w 128 http://www.sepupulebubu.pl/media/ 435 - Jesli myslisz, ¿e dostaniesz od niego chocia¿ centa, to jestes w błedzie - powiedziała Dolly zjadliwie, głosem nabrzmiałym gorycza. - Zapłacił mi dawno temu. - To nielegalne. - Mo¿e, ale podpisałam pewien dokument... - Machneła dłonia o długich, szczupłych palcach i rozwiała dym z papierosa płynacy w góre, do jarzeniówek wiszacych w czystym, skromnie umeblowanym pokoju. - Nie mam zamiaru u¿erac sie teraz z nim ani z jego prawnikami. Nie mam na to ani czasu, ani pieniedzy. To... to i tak nic by nie dało. - Przewróciła kartke w kolorowym

Kto? Zadręczając się tym pytaniem, Shep zajechał przed swój dom i spostrzegł, że talerz satelity na dachu znowu się przekrzywił. Powinien go poprawić, a przy okazji przytwierdzić kilka nowych asfaltowych gontów. Ale cóż, dach, farba, talerz satelity i wszystkie inne domowe obowiązki, których listę Peggy Sue sporządziła i przytwierdziła magnesem do lodówki, będą musiały zaczekać. Po prostu nie miał teraz czasu na takie rzeczy - musiał się zając drugim morderstwem. Prokurator okręgowy będzie żądał odpowiedzi. Szeryf też. I to natychmiast. Shep wreszcie Sprawdź Shelby poczuła strumień zimnych kropli na obnażonych plecach. Nevada poruszył się, wplatając ręce w mokre kosmyki jej włosów. - Utopisz się - drażnił się z nią, wciąż nie mogąc złapać tchu. - Nie przejmuję się tym. - No, to będziesz się przejmowała. - Nigdy. - Leżała na nim i śmiała się, czując, jak deszcz ścieka jej po nosie. Objął ją mocnymi ramionami i pocałował w skroń. - O, tak, księżniczko, uwierz mi, będziesz, i to bardzo. - Nie znasz mnie. - Znam cię dostatecznie dobrze - odparł i klepnął ją lekko po pupie. - Chyba powinniśmy zabrać ubrania i pognać do mojego wozu. Zaparkowałem go po drugiej stronie ogrodzenia, pół kilometra stąd. - Pół kilometra? - Nie chciałem, żeby ktoś nas przyłapał.