Patrzyła, jak stary ford nabiera szybkości na zacienionej alejce, a potem bezsilnie zacisnęła pięści i odwróciła się na pięcie. On nie może na ciebie wpływać, Shelby, nie uda mu się to, jeśli mu na to nie pozwolisz, pomyślała. Weszła do domu i skierowała się wprost do gabinetu ojca, do sanktuarium, w którym nie była mile widzianym gościem. No cóż, teraz stare reguły nie obowiązywały. Sędzia Red Cole siedział za biurkiem, trzymając na nim nogę w bucie; odchylał się na krześle do tyłu, rozmawiając z kimś przez telefon. - ...Nie obchodzi mnie, co musisz zrobić, po prostu sprzedaj resztę jednorocznych albo... - Podniósł głowę i zauważył przypatrującą mu się Shelby. - Posłuchaj, oddzwonię do ciebie. - Odłożył słuchawkę i zachęcił gestem ręki, żeby usiadła na jednym z miękkich, obitych skórą krzeseł po drugiej stronie biurka. - Usiądź. - Założył ręce na wydatnym brzuchu. - Co cię gryzie? - Zdaję sobie sprawę, że to przypomina walenie głową w mur, ale chciałam dać ci jeszcze jedną szansę, żebyś ze mną szczerze porozmawiał. Byłoby o wiele łatwiej, gdybyś powiedział mi wszystko, co wiesz o Elizabeth. - Już to zrobiłem. - No, to gdzie jest doktor Pritchart? - Na emeryturze. Ostatni raz słyszałem, że przebywa we Florida Keys. Łowi ryby i szuka miejsca, żeby osiąść na 54 stałe. Miał różne dziwne wyobrażenia o tropikalnym raju. - I nigdy ci nie powiedział, kto zaadoptował moją córkę? - Nie - odparł stanowczo sędzia. - No, ale ty nigdy go nie zapytałeś, prawda? http://www.spwitow.pl Udajac, ¿e lewa reka wyrzuca piłke w powietrze zamachneła sie prawa, przerzucajac rakiete w tył, ponad ramieniem, a potem szybko wyrzucajac ja do przodu. Z całej siły. Rakieta swisneła, ale okazała sie dziwnie nieporeczna. Uchwyt na raczce był za szeroki, a sama rakieta za cie¿ka. Czy naprawde wygrywałam turnieje? Marla usiłowała cos sobie na ten temat przypomniec, ale bez skutku. Znowu. - Niespodzianka - zadrwiła. Garderoba nagle wydała sie jej ciasna i duszna, wypełniona rzeczami i wspomnieniami, które chyba nale¿ały do innej. Musi stad uciec, wydostac sie z tego nieprzyjaznego, obcego domu, pełnego mrocznych tajemnic i drzwi zamknietych na klucz. Musi odetchnac swie¿ym powietrzem. Musi odnalezc
że ma skłonność do paranoi, typowej dla rodu Cole’ów. Zmęczona, spięta, niespokojna o Nevadę i Elizabeth, być może uroiła sobie, że widzi za sobą światła innego samochodu. Nikt za nią nie jechał. A jednak... stale zerkała we wsteczne i w boczne lusterka. Przez ostatnie dwie godziny próbowała znaleźć Nevadę i Shepa - miała nadzieję, że uda jej się zatrzymać powolne tryby machiny sprawiedliwości, by nie zmiażdżyły niewłaściwej osoby. Była w więzieniu okręgowym i w Biurze Szeryfa, dodzwoniła się do domu Shepa, a nawet wytropiła Ruby Dee, ale nic jej to nie dało. Sprawdź poło¿yła Jamesa do łó¿eczka. Marla podniosła kocyk z podłogi i delikatnie otuliła nim małego, który, posapujac cicho, wło¿ył kciuk do buzi. Eugenia promieniała. 98 - Ten chłopiec jest wyjatkowy. To dar. Czekalismy tak długo i w koncu jest ktos, kto bedzie nosił nazwisko Cahill i przeka¿e je nastepnemu pokoleniu - To znaczy syn i wnuk. - Tak. Nic dziwnego, ¿e Cissy jest taka zbuntowana. - Czekałas na chłopca? Na wnuka? - Powiedzmy, ¿e uwa¿am narodziny Jamesa za