mnie nie doceniać.

Gdybyś chciała się do kogoś dobrać i znałabyś jego adres i wszystko, to czy wykonywałabyś głupie telefony, zamiast zwyczajnie przyjść do domu i go zabić? Uważamy, że ten człowiek ma jakiś związek z karierą Quincy'ego. Oznacza to, że mamy do czynienia z psychopatą. Ale który psychopata chciałby tylko gadać o zabiciu agenta, skoro w każdej chwili mógłby po prostu to zrobić? - Dyskutowaliśmy już o tym. To jest podstęp, który ma na celu ukrycie prawdziwej tożsamości sprawcy dzięki stworzeniu setek innych podejrzanych posiadających zarówno motyw, jak i możliwość spełnienia gróźb. - Ale w ten sposób uprzedza ofiarę - skontrował Montgomery. - Dla mnie to nie ma sensu. Zwłaszcza że w dzisiejszych czasach sprawca może przez Internet poznawać metody ukrywania dowodów. A skoro działał z za¬ skoczenia, miał całą noc na zatarcie śladów. - Może nie chodzi mu o zwyczajne zabójstwo. Jeśli chce się zemścić, będzie mu zależało na tym, żeby Quincy najpierw cierpiał. - Możliwe. A może za bardzo to wszystko komplikujemy? Z mojego punktu widzenia istnieje jeszcze inne prawdopodobne wyjaśnienie. Jakiej Ano takie, że Quincy sam to wszystko wymyślił. Sam umieścił ogłoszenie w gazetkach więziennych. Potem przyszedł do gabinetu Everetta, jak zwy¬ kle przesadnie alarmując. Wiedział, że Everett zgodnie z procedurą zorgani¬ http://www.stylowe-okulary.pl wiadomo. Nie mogę go zostawić. To mój ojciec, chociaż mnie nie pamięta. Ten potwór będzie go torturował, a w końcu zamorduje! Boże! Widziałyście, co zrobił z Bethie! A to jest tylko stary człowiek, nawet nie wie, że ma syna. Jezu Chryste! Rainie, on nawet nie wie, że ma syna...! - Pojedziesz do Portland. - Nie! - Pojedziesz, Quincy. Nie pozwolimy ci tu zostać. Temu szaleńcowi właśnie o to chodzi! - Mój ojciec... - Quincy, on nie żyje. Przykro mi, ale on nie żyje. Wiesz, że nie żyje. Tak mi przykro... Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Upadł na podłogę i leżał wśród odłamków szkła i plastiku. Leżał i patrzył na Rainie, mając nadzieję, że ona nigdy

wy, zabitego niedużego psa, a nieco dalej w krzakach forda explorera rozbi¬ tego o słup telefoniczny. Spod pogniecionej klapy wydobywała się para. Mężczyzna ten powiedział, że wołał do kobiety siedzącej za kierownicą, ale bez skutku. Nie dotykał jej ani nie ruszał, bo, jak wiedział, w podobnych wypadkach można tylko bardziej zaszkodzić poszkodowanemu. Kierowca ciężarówki był jeszcze na miejscu wypadku, kiedy zjawił się Sprawdź randki przez co najmniej rok od wstąpienia do grupy - odparł natychmiast. - Na pewno wie pani, jak trudno zerwać z nałogiem. W tym okresie lepiej nie wystawiać się na dodatkowy stres, znajomość z kimś nowym, zwłaszcza że taka osoba może doprowadzić do powrotu do nałogu. Nie zalecamy umawiania się na randki, dopóki członek grupy nie obejdzie uroczyście pierwszej rocznicy życia w trzeźwości. - Jakie to romantyczne. Więc Mandy bzykała się z Lanym czy nie? - Nie sądzę - odparł sztywno pan Zane. - Dlaczego nie? - Po pierwsze Larry jest dobrym człowiekiem. A po drugie, zmartwił się śmiercią Amandy na skutek tamtego wypadku, ale generalnie nie był tym faktem załamany. To była tragiczna śmierć, ale nie dotknęła go osobiście. - Jakie to miłe z jego strony. Może więc ktoś inny? Ktoś, kogo poznała