posłużyć się innym wozem albo poprosić Yolandę czy Sebastiana, żeby go podwieźli.

Nie żyje! Potrząsam dzbankiem z martini i muszę się pochwalić za to, jak gładko poszło. Bez żadnej pomyłki. I to mimo rozszczekanych kundli. Ta suka nawet się nie zorientowała, co się dzieje. Bezcenny widok: jej twarz, gdy zaskoczenie przerodziło się w maskę przerażenia. Nasze spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, a potem znalazła się w wodzie. Wspaniale! Mruczę pod nosem, dodaję odrobinę wermutu, dosłownie kilka kropli, i nalewam sobie drinka. Bentzowi robi się gorąco, wiem to. Zastanawia się, czy nie wpadł w pułapkę, szuka drogi ucieczki. To żart. Najpierw jego wybryk na molo, a potem śmierć Shany. Jakże mi przykro. – Buuuu – szepczę. Uśmiecham się pod nosem i zaglądam do lodówki, wyjmuję słoik oliwek, wrzucam dwie do kieliszka. Zielone, nadziewane papryką tańczą w przejrzystym płynie. Są jak wpatrzone we mnie miniaturowe oczy. – Zazdrosne? – pytam i wypijam łyk. – Mm. Pycha! Wyjmuję oliwkę z kieliszka, wysysam nadzienie, rozkoszuję się smakiem i zapachem alkoholu, idę do saloniku i siadam w ulubionym fotelu. Mam nagrane telewizyjne informacje o śmierci Shany Mcintyre i odtwarzam je w kółko, wsłuchuję się w głos idiotki, dziennikarki Joanny Quince, która zacina się i opowiada. http://www.szkolang.pl/media/ Dzisiaj dostanie nauczkę. O1ivia czuła, jak strach ścian jej krew w żyłach. Z trudem formowała słowa: – Co on ci takiego zrobił? – Nie wiesz? Naprawdę? – Umilkła na chwilę pogrążona w myślach. – Zostawił mnie. I to nie raz, tylko dwa, za każdym razem dla tej suki, która ciągle łamała mu serce. – Spojrzała na ścianę, skupiła się na niewidocznym punkcie, widzialnym tylko dla niej. – Kochałam go. Przyjęłam go z powrotem, ufałam mu, wierzyłam w niego... – Urwała. Miała łzy w oczach. – A on mnie zostawił. Samą. A po śmierci Jennifer szukał ucieczki w butelce. Czy pozwolił, żebym się nim zajęła? Nie! – Pociągnęła nosem, wyprostowała się. – Ten tchórz wyjechał z Los Angeles, trafił do Nowego Orleanu, poznał ciebie. – Kręciła głową. – Nigdy nie ogląda się za siebie. A ty, żona, która powinna znać wszystkie jego tajemnice, nie wiesz nawet, kim jestem? Fakt. O1ivia nie mogła jej skojarzyć.

Nigdy mu o tym nie opowiadała. Czy to prawda? A może tylko naprędce sfabrykowane kłamstwo, by wzbudzić współczucie i wyjaśnić, dlaczego odrzuciła multimilionera i wyszła za policjanta? Nie wiedział. Zrozumieć Jennifer to jak iść po ruchomych piaskach; nigdy nie wiesz, na czym stoisz. – Powiedziała, że go podejrzewała, tego Alana, że inwestował nie tylko w nieruchomości. Sprawdź Jennifer zawsze wie, gdzie jest, możliwe, że go codziennie śledzi. Upewni się, że z tymi samochodami wszystko jest w porządku. Uważnie rozglądał się po okolicy. Wydawało mu się, że nikt go nie obserwuje. Nikt nie czai się za rogiem. Po drugiej stronie szerokiej ulicy był sklep spożywczy i stacja benzynowa, nieco dalej przycupnął budynek – sądząc po wyglądzie, sklepy na dole, biura na górze. I dalej bar, w którym wczoraj spotkał się z Hayesem. Nigdzie nie widział srebrzystego chevroleta. Niespokojny i pełen energii po kilku godzinach nad komputerem, podszedł do samochodu. Według Hayesa powinien spakować manatki i wracać do Nowego Orleanu. Nie ma mowy. Ktoś się z nim drażni, udając jego nieżyjącą żonę. Śledząc go. A on się dowie, kto to robi.