mrużąc oczy.

wieści reporterów. - Dziecko, dziennikarze, rokowania... R S - Wiem, wiem. - Antony odetchnął głęboko, oparł się wygodniej i zamknął oczy. Federico wycofał się. Zazdrościł bratu tej chwili. Jak łatwo wyobrazić sobie podobną scenę. Pia obok niego, ich głowy na poduszkach. Chłopcy już usnęli, a oni omawiają plany na następny dzień. Odgarnia jej z twarzy pasmo jasnych loków, zagląda w jej śliczne orzechowe oczy, całuje na dobranoc. Albo na dzień dobry. Jest przy niej, troszczy się o nią, tak jak Antony o Jennifer. Federico zamruczał pod nosem. Pia jest piękną dziewczyną. Jakże inną od wyfiokowanych, rozpieszczonych arystokratek, z jakimi zazwyczaj miał do czynienia. Ona ma wielkie serce i wspaniały umysł. I jest dla niego prawdziwym wyzwaniem. Kiedy Lucrezia umarła, był pewien, że już nigdy nie zwiąże się z żadną kobietą. A teraz chciał być z Pią. Pragnął tego. I tym razem nie będzie oglądać się na to, co powiedzą inni. Zamruczał znowu. On też nie jest jej obojętny. W pewnym http://www.tabletkinalysieniee.pl/media/ - No dobra, zdemaskowałeś mnie. Okropnie się nudzę. Nie zrozum mnie źle. Miło mi z Jennifer, naprawdę. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Ale nie mam co robić. Jej stan ją męczy, źle sypia... Zresztą trudno się dziwić. Dlatego kiedy tylko ma sposobność, zapada w drzemkę. - Skoro tak, to może rozważysz... - Nie, to odpada. Byłabym najgorszą niańką na świecie. Poza tym mam pracę. Za kilka tygodni lecę do Afryki. Tam nie będę mieć dla siebie ani minuty, dlatego tu muszę korzystać z wolnego czasu. Nawet jeśli nic ciekawego się nie dzieje. W jej głosie zabrzmiała ledwie słyszalna, nowa nuta. Nie chciała być nianią w ogóle czy tylko nianią jego dzieci? Po

R S ROZDZIAŁ PIĄTY - Przemyślałam twoją propozycję. Federico podniósł wzrok znad „San Rimini Today". Na progu rodzinnej jadalni stała Pia i zaciskając palce na klamce, uśmiechała się niepewnie. Sprawdź wszystko jest jasne. Rozpromienił się jak nigdy. Jakby kamień spadł mu z serca. - Nie chodzi o nos w znaczeniu części ciała. To Nos. Pisany dużą literą. Nadal nie rozumiała. Chyba poznał to po jej minie, bo dodał: - Nos to osoba, która miesza różne zapachy - wyjaśnił. - Tworzy nowe perfumy. Jego zielone oczy jaśniały radością, trudno było temu nie ulec. Zmusiła się, by skupić się na liście. - Dalej pan Langfitt pisze, że... - znowu