rozmawiał z doktorem Alfredem Grayem. Ciało

konieczna, musisz przejść wszystkie jej stadia i żyć dalej. Pomyśl o ludziach, którzy cię kochają, pomyśl, że cierpieliby tak samo, jak ty teraz... Musisz żyć, Jeremy. Westchnął. - Oczywiście, że chcę żyć. To chyba instynkt, prawda? O, tak, miał absolutną rację. Instynkt przeżycia był potężną siłą. Dowieziono pizzę, zabrali się za jedzenie. W połowie kęsa Jeremy zaczął płakać. Nancy objęła go, Jessica siedziała w milczeniu, serce jej się krajało, gdy widziała jego cierpienie. I jego strach. Chwilowo niewiele mógł zrobić, właściwie mógł tylko być sfrustrowany. Jessica, blada i wstrząśnięta, wybiegła z domu, ledwie Bryan skończył opowiadać. Pozostało mu czekać, więc czekał przez całe rano, południe i popołudnie, obserwując niebo. Wreszcie zaczęło się zmierzchać. RS 146 Sprawdził wcześniej, kiedy zmieniają się pielęgniarki, w Internecie znalazł kserokopię planu szpitala z naniesionym opisem, gdzie się co znajduje. Pojechał do szpitala i skierował się do kantyny, gdzie spędził trochę czasu, udając, że czyta gazetę, a jego cierpliwość w końcu się http://www.tanie-fordy.com.pl/media/ się pozbyć wrażenia, że ktoś jednak buszował po 294 ogródku, chociaż upór tego przeczucia zdumiewał ją samą. A gdy Dane powiedział Jorge'owi, że muszą porozmawiać, Jorge zbladł. - O czym myślisz? - zapytał Larry. - Pewnie o tym, jak fajnie by było rozebrać się do naga i wskoczyć do basenu, co, Kelsey? - odpowiedział za nią Nate. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. - Trudno, przynajmniej spróbowałem podsunąć ci ten pomysł. No dobrze, pewnie o tym, dlaczego nasz przyjaciel inkwizytor wyciągnął na przejażdżkę

musimy odpowiedzieć sobie sami. Skinął dłonią słuchaczom, dając znać, że to koniec wykładu i zszedł z katedry. Gdy rozległa się burza oklasków, Bryan przyspieszył kroku. Zamierzał wymknąć się, nim ktoś dopadnie go z pytaniami lub gratulacjami, gdyż zupełnie nie miał na to czasu. Przed wyjazdem do Transylwanii obiecał swemu przyjacielowi, Robertowi Walkerowi, że Sprawdź pożądania jak wszyscy inni mężczyźni. Kobiety też. - Zachichotała ponownie. - Będę spełnieniem twoich najśmielszych snów. No chodź, zaraz się przekonasz, daj mi szansę, wyssstarczy jeden pocałunek... - Jej głos stał się nieco syczący. - Zaufaj mi. Wspięła się na palce, oblizując wargi. Bryan czekał z uśmiechem, doskonale wiedząc, co nastąpi, gdyż widział to już wiele razy. Przytuliła się, rozchyliła usta, kły błysnęły czerwonawo w szkarłatnej księżycowej poświacie. RS 208 Już sięgała do jego szyi, gdy błyskawicznym ruchem wyrwał spod płaszcza trzymany w pogotowiu osinowy kołek i przebił jej serce, nim zdążyła się zorientować, co się dzieje. Krzyknęła, przez krótki moment