imprezach dobroczynnych połączonych ze zbieraniem funduszy.

Milli, całując tak łapczywie i namiętnie, jakby przed chwilą nic nie zaszło. Złapała go za nadgarstki, pozwalając objąć się tym żelaznym ramionom, pozwalając, by dodały jej sił. Było jeszcze tyle do an43 358 zrobienia... Jutro. Resztę nocy spędzi, po prostu leżąc u boku ukochanego. Jutro polecą do Nowego Meksyku. Tylko część misji została wypełniona. Milla wciąż musiała odnaleźć syna. -24- Była noc. Milla leżała w rozkosznym półśnie z głową na ramieniu Diaza, z ręką na jego brzuchu. - Chyba muszę ci coś powiedzieć - mruknął nagle mężczyzna. - Mhm? - leniwie spytała Milla, nie budząc się do końca. - True jest moim przyrodnim bratem. - Co?! - Milla usiadła na łóżku, podskakując jak wystrzelona z procy. - Wracaj no tu - powiedział, ściągając ją z powrotem na swoje ramię. http://www.techmed.net.pl Diaz podszedł do Milli i przykucnął przed nią, ujmując jej dłonie. Zimny wilgotny wiatr bawił się kręconymi włosami kobiety. - To dlatego go oddałaś? Żeby spłacić swoją dawną winę? - Nie. Oddałam go, bo tak właśnie należało postąpić. Dostrzegła, jak Diaza przechodzi dreszcz - i uświadomiła sobie, że przecież był cały czas na zewnątrz, bez kurtki. Nie zastanawiając an43 453 się, odwinęła koc i zaprosiła go na wygrzane miejsce. Kiedy już usadowili się owinięci szczelnie, Milla praktycznie półleżała na Diazie, z głową opartą na jego ramieniu. Ciepło ich ciał szybko przegnało zimowy chłód.

wydarzyło. - Szczęście? To znaczy, że bywałaś w opałach takich, że... an43 251 - To znaczy, że bywałam już w różnych miejscach, próbując Sprawdź Matka mówi, że dziecko drzemało, a ona robiła pranie. Kiedy poszła sprawdzić, co u niego, chłopca nie było. Cóż, było to typowe dziecięce zachowanie: wyjść sobie na zewnątrz, pójść się bawić, nie mówiąc nic nikomu. Milla szukała kiedyś pewnego rezolutnego dzieciaka, który czekał, aż rodzice zamkną drzwi na zasuwkę, po czym przysuwał krzesło, wdrapywał się na nie i jeszcze pomagał sobie samochodzikiem zabawką, aby dosięgnąć zamka. Rodzice poznali tę taktykę, gdy malec, odnaleziony na zewnątrz - i tym razem uważniej pilnowany - podjął kolejną, identyczną próbę wydostania się z domu. Dzieci były szalenie zmyślne i zupełnie nieświadome potencjalnych niebezpieczeństw. Martwiło ją, że mały Max jest chory Gorączka uczyni go jeszcze wrażliwszym na zabójczy upał. Musieli go znaleźć jak najszybciej;