– Ale co? – Kristi nie dawała z wygraną.

szlochem zwróciła się do RJ, jak Jennifer zwracała się do męża. Dzwoniąca chciała, żeby O1ivia zachowała się jak przerażona, bezradna kobietka. O, nie. Nie sprawi jej tej satysfakcji. Teraz będzie siedziała cicho. Ale rano zadzwoni do firmy telefonicznej i poprosi, żeby sprawdzili, co się da, w sprawie tego telefonu. A jeśli do tego czasu suka jeszcze zadzwoni, już ona jej pokaże. – Weź się w garść – mruknęła, nie wiedziała już do siebie czy do prześladowczym. Chcąc ochłonąć, zeszła na parter, sprawdziła, czy wszystkie okna i drzwi są porządnie zamknięte. Obsesja? Ale przynajmniej poczuje się bezpieczniej. Uspokojona, że wszystko jest porządku, wróciła do sypialni, którą dzieliła z Rickiem. Niechętnie, po raz pierwszy od bardzo dawna, zamknęła w niej okno. Czuła, że tym samym się poddaje i bardzo ją to denerwowało, ale na wszelki wypadek zamknęła okno na zasuwkę. Brakowało jej chłodnej bryzy znad rozlewiska, szumu liści, zapachu magnolii, rechotu żab, koncertu cykad. Zirytowana, że z powodu jakiejś wariatki musiała zmienić swoje obyczaje, wróciła do łóżka. Poklepała materac. Hairy S nie czekał na kolejne zaproszenie. Wskoczył i ukrył się pod kołdrą, przywarł do niej. – Dobry piesek – szepnęła machinalnie i podrapała go po łebku. Zamruczał z rozkoszy, ale O1ivia się nie uśmiechnęła, była zbyt zdenerwowana, zbyt http://www.telemed.org.pl/media/ trakcie jazdy zdejmuję buty na wysokich obcasach i prowadzę boso, oplatam palce dokoła pedału gazu. Podczas rozmowy dało się wyczuć jego frustrację – co za rozkosz. Obserwować go z oddali, patrzeć, jak ugania się za duchem. Nadal na adrenalinie, planuję kolejny krok. Zbliżając się do autostrady, rzucam komórkę na fotel pasażera i uchylam okno. Tak, dzisiaj jest smog, ale to przecież Los Angeles. Mgiełka stanowi część miasta, co nie zmienia faktu, że czuję wiatr we włosach, gdy skręcam w stronę zjazdu. Komórka na kartę jest nie do wykrycia. Idealnie. Biedny Bentz. Nie znajdzie mnie; dopiero wtedy, gdy ja tego zapragnę. Wpadł prosto w moją pułapkę. Może jednak traci wyczucie. I dobrze. Nie miał pojęcia, że czuwam nad każdym jego krokiem, że go śledzę. Wtedy, gdy był u

O1ivia jest twoją miłością. Twoim życiem. Jennifer skręciła, biegła przez parking. Zacisnął zęby i biegł, coraz szybciej, szybciej. Po chwili był przy wejściu do garażu oświetlanym słabą żarówką. Rozejrzał się. Nikogo. Nasłuchiwał. Poprzez oszalałe bicie swego serca usłyszał odgłos kroków, stóp uderzających o Sprawdź – Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł – szepnęła. – Nie tylko dobry. Świetny. – Ściągnął z niej koszulę nocną, cisnął na podłogę i przykrył sobą. – Nawet przez sekundę nie waż się myśleć, że nas skreśliłem – powiedział, gdy mocowała się z jego bokserkami, pieszcząc przy okazji napięte pośladki i silne uda. Chciała mu uwierzyć. Bardzo chciała. – Rozkoszuj się – szepnął. Oddała mu się duszą i ciałem. Później nie spała. Wentylator młócił powietrze, zmuszał je do ruchu. Boże, ależ ona go kocha. Od tej miłości aż bolało ją serce. Ale nie pozwoli, by to ją zniszczyło. Pogłaskała go po szorstkich włosach, wsłuchana w jego ciche chrapanie. Gałki oczne poruszały się szybko, napiął się nagle, zamiast rozluźnić. – Nie – powiedział na głos. – Nie, o Boże! Stój! – Cicho – szepnęła. – Wszystko w porządku.