- Mówiłem ci, zrobiłem rekonesans.

Niestety, nic na to nie poradzę. Biorę prysznic i idę spać. - O nie, nie dzwoniłem do szpitala. Pojechałem tam. Pojechałem do obu. Nie było cię w żadnym z nich. Felicii D'Angelo również nie. Wyszukałem jej numer telefonu w twoim spisie pacjentów i zadzwoniłem. Powiedziała, że czuje się świetnie. Prosiła, by cię pozdrowić. W mordę. Gówno. Kurwa. Rzeczywiście, trzymała notatnik z danymi pacjentów w domu, dla wygody. Ale od kiedy to z Ripa taki pieprzony Sherlock Holmes? - Porozmawiamy jutro - powiedziała, bo nie była już w stanie niczego wymyślić. Musiała się porozumieć z True. Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, Susanna znakomicie zdawała sobie z tego sprawę. Choćby to, że zaczęła przeklinać; nigdy tego nie robiła, nawet w myślach. Chyba że ostatecznie przyparta do muru. Nie, zdecydowanie nie wolno jej teraz wdawać się w sprzeczkę z Ripem. Mogła powiedzieć coś, czego potem by żałowała. Weszła do sypialni, zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami, czekając na męża. Ciekawe, czy wejdzie - a ona, pchnięta drzwiami, poleci do przodu? Jednak po chwili usłyszała kroki Ripa schodzącego an43 http://www.tenfizjoterapeuta.com.pl Justin-Zack nie mógł ich słyszeć. Mężowi udzieli się panika żony, zaniepokoi się tym, że coś może zagrażać ich synowi, i popędzi biegiem do telefonu... - Mówi Lee Winborn. Co mogę dla pani zrobić? - Chyba wystraszyłam pańską żonę - powiedziała Milla przepraszającym tonem. - Proszę mi wybaczyć, nie miałam takiego zamiaru. Muszę się jednak z państwem spotkać w celu wyjaśnienia pewnych spraw związanych z adopcją syna i przekazać państwu kilka papierów. - Może pani wyjaśnić to przez telefon. - Przykro mi, ale nie mogę. To zbyt skomplikowane, jak mówiłam już pani Winborn. Zrozumie pan, kiedy rzuci okiem na te papiery O której jutro moglibyśmy się spotkać? Najlepiej, gdyby

- No idziecie czy nie? - zawołał Norman z irytacją. - Idziemy! Diaz ostrożnie wkroczył na kładkę, Milla szła za nim. Trzydzieści centymetrów to całkiem spora szerokość, jako dziecko chodziła po znacznie węższych belkach. Tylko że teraz była już dorosła, wiedziała, do jakich głupot zdolne są dzieci i czego nie Sprawdź nią dzieje. Chciała zatrzymywać przechodniów, pokazywać im chłopca i mówić z dumą „to mój syn"! Nie. Nie mogłaby nigdy tego zrobić, na pewno nie publicznie. I nie zrobi tego teraz. Najważniejszą sprawą na świecie było dla niej chronienie syna. Nie schrzani wszystkiego, strasząc go teraz, ujawniając mu prawdę w sposób najgorszy z możliwych. Poprzedni tydzień był jedną wielką huśtawką emocji. Wszystko działo się tak szybko, że Milla ledwie dawała sobie radę. Kiedy już an43 384 zdobyła informację, którą starał się zniszczyć Diaz, dotarcie po nitce do kłębka stało się kwestią czasu. Krótkiego czasu.