zapytać, kto dzwoni, aby w końcu zrozumieć.

Była również spragniona miłości - chciała ją dawać i brać. Pamiętał, jak topniała, kiedy Patryk ją tulił i całował. Widział, jak opiekowała się starszymi chłopcami. Przy nim sztywniała. I to go niepokoiło. Nie był człowiekiem cierpliwym. Słowa „delikatnie" używał tylko w odniesieniu do odpowiednio wysmażonego kotleta. A Malinda potrzebowała i delikatności, i czułości. Jack nie był pewien, czy potrafi jej to dać. Ale kiedy uniosła głowę i ujrzał w jej oczach morze niepewności i wątpliwości, zrozumiał, że będzie musiał spróbować. Ujął jej dłoń i wolno podniósł do ust. - Chcę to za mało powiedziane - szepnął. Jego język drgnął i rozpłomienił wnętrze jej dłoni. Ogień poprzez ramię spłynął w dół, aż do stóp. Malinda z trudem powstrzymała chęć ucieczki i spojrzała na jego twarz. Włosy miał odgarnięte do tyłu, czesane nie grzebieniem, lecz palcami. Łysiał lekko nad czołem, linia włosów układała się w trójkąt http://www.terazbudujemy.biz.pl/media/ dziewczynkę. – Wiem, że tata bardzo kochał waszą mamę. Widzę, jak patrzy na jej fotografie. I jestem pewna, że czasami płacze, kiedy jest sam. Nie przy was, ponieważ nie chce was jeszcze bardziej zasmucić. Czy byłabyś szczęśliwsza, gdybyś zobaczyła go płaczącego? – Nie – przyznała z wahaniem Freya. – Nie chcę widzieć, jak płacze. Pomyślałam tylko, że to dziwne, że nigdy tego nie robi. – Urwała. – Chcemy, żebyś została z nami, ale on powiedział, że masz wiele innych spraw... i że nie przepadasz za opiekowaniem się dziećmi. Wolisz podróżować i w ogóle... Ale ja mu powiedziałam, że gdyby się naprawdę postarał, mógłby cię przekonać. Lily delikatnie położyła dziewczynkę i okryła ją kołdrą. – Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Teraz musisz już zasnąć. Ale...

Julianna udawała, że jej nie dosłyszała. – Kiedyś chciałam być artystką – wyznała. – Ale... – Urwała i podniosła egzemplarz książki Luke’a Dallasa. – Niedawno to przeczytałam. A ty? – Nie, jeszcze nie. Julianna otworzyła ,,Martwy kontakt’’ i spojrzała na dedykację. I Sprawdź i Malinda znowu się spotkali. - Tak? - Jack z irytacją podniósł słuchawkę. - Ktoś chce się z tobą widzieć - powiedziała sekretarka. To już po raz trzeci jakiś interesant przerywał mu dzisiaj pracę. - Powiedz, że jestem zajęty. - Wydaje mi się, że tego interesanta będziesz chciał przyjąć. - Mówiłem ci, że nie chcę, żeby mi przeszkadzano. Niech przyjdzie innego dnia. Westchnąwszy wrócił do obliczeń. Kiedy drzwi się otworzyły, Jack nawet nie podniósł głowy.