– A ja? Nostalgicznie uśmiechnęła się na wspomnienie dawnych czasów. – Też, ale nie mogłeś mi zagwarantować pewnej przyszłości. Czułam także, że wciąż czegoś ode mnie chcesz. Ż e wymagasz, abym się rozwijała... – Zawsze w ciebie wierzyłem, Kate. Również teraz. W jej oczach pojawiły się łzy. Richard nigdy jej tego nie powiedział ani przed, ani w czasie długich lat małżeństwa. – Ja w ciebie też, Luke. W twoją siłę i talent. Ale... nie mogłam uwierzyć w siebie. Już zamierzał powiedzieć, co o tym myśli, ale Kate spojrzała na niego prosząco. – To prawda, że chciałam zostać artystką, ale jednocześnie bardzo się tego bałam. Choćby tego, że tak jak rodzice nie będę miała na czynsz. Ż e moje dzieci będą chodziły w podartych ubraniach. Wiesz, sama musiałam donaszać to, co dostaliśmy od rodziny i sąsiadów. Wkładałam tekturę do butów, żeby zakryć dziury. Czy tak w ogóle można żyć? – Och, Kate... – Pogładził ją po głowie. Złapała go za rękę i pocałowała lekko. – Bałam się – szepnęła. – Za bardzo, żeby choćby spróbować takiego http://www.terazbudujemy.net.pl żoną zamierzaliśmy mieć więcej dzieci, jednak los zrządził inaczej. – Cóż, może kiedyś... – zaczęła Lily. – Och, nie – przerwał jej gwałtownie. – Już nigdy się nie ożenię. Nie mam żadnych osobistych planów. Żyję wyłącznie troską o dobro i przyszłość moich dzieci. Kto mógłby kiedykolwiek zastąpić mu ukochaną Elspeth? Lily pomyślała, że Theo wciąż jest młody i byłby wspaniałym mężem. Pojmowała jednak, że już podjął decyzję i zapewne jej nie zmieni. On z kolei zorientował się, że powiedział jej o sobie więcej niż komukolwiek dotąd. Pochylił się naprzód i spytał: – Masz jeszcze jakieś inne rodzeństwo? – Nie, tylko Sama. – Jestem pewien, że kiedyś dochowasz się mnóstwa dzieci i...
A więc wszystkie jej paranoiczne podejrzenia okazały się prawdziwe. Dziwne włamanie, dziewczyna na huśtawce, fotografia... Za tym wszystkim stała Julianna. – Śledziłaś nas – wymamrotała. – Wśliznęłaś się tutaj jak żmija i uwiodłaś Richarda. Dziewczyna pochyliła się w jej stronę ze szczerą miną. Sprawdź Ten człowiek jest niebezpieczny. Malinda była tego pewna. Jak mogłaby mieszkać z nim pod jednym dachem, jeśli trudno jej było nawet oddychać w jego obecności? Wiedziała, że to obłąkany pomysł. Nie potrafi dać sobie rady z małymi Brannanami. Ani z ich ojcem... Ale wciąż miała w pamięci słodki uścisk Patryka, piękny dom, który aż się prosił o kobiecą rękę... i ciepło dłoni Jacka Brannana. Potrząsnęła głową, by wyzbyć się tych kuszących myśli. - Naprawdę nie mogę. Nie wzięłam żadnych ubrań i...