głowa. - Była pani z Pam Delacroix.

98 - Ten chłopiec jest wyjatkowy. To dar. Czekalismy tak długo i w koncu jest ktos, kto bedzie nosił nazwisko Cahill i przeka¿e je nastepnemu pokoleniu - To znaczy syn i wnuk. - Tak. Nic dziwnego, ¿e Cissy jest taka zbuntowana. - Czekałas na chłopca? Na wnuka? - Powiedzmy, ¿e uwa¿am narodziny Jamesa za błogosławienstwo wy¿szego rzedu. - Pochyliła sie nad łó¿eczkiem i dr¿acym palcem pogłaskała dziecko po policzku. - Najwy¿szego. - A Cissy? - Cissy tak¿e jest dla nas błogosławienstwem. Oczywiscie. Wszystkie dzieci sa darem Boga. - Tak, tylko jedne to mercedesy, a inne hulajnogi, o to ci chodzi, prawda?- spytała Marla zirytowana anachronicznym pogladem, ¿e dziewczynki sa mniej warte od chłopców. Skad te przestarzałe, fałszywe przekonania? - Oczywiscie, ¿e nie. Ka¿dy przychodzi na swiat w http://www.tom.edu.pl/media/ jego głowy. Tam, na zewnatrz, gałaz drzewa uderzała o dach i wiatr wsciekle bił w okiennice, ale w domu było bezpiecznie. James mlaskał i posapywał przez sen. Marla usmiechneła sie i poło¿yła go z powrotem do łó¿eczka. Zostawiła uchylone drzwi łaczace pokój dziecinny z jej sypialnia i wróciła do łó¿ka. Dziecko ukoiło leki, ale wcia¿ jeszcze troche ja mdliło. Czuła sie wyczerpana, bolał ja ¿oładek i głowa. Zastanawiała sie, czy nie zejsc na dół i nie poszukac tego cholernego pielegniarza, ale była zbyt słaba. Poza tym doszła do wniosku, ¿e to tylko nerwy, nic wiecej. Nie umiałaby powiedziec Eugenii albo Nickowi, ¿e boli ja brzuch i ¿e koło jej łó¿ka stał jakis intruz, gro¿ac jej smiercia, tu, w jej własnym domu.

spomiedzy scisnietych zebów. Ta dziewczyna jest jej córka? Dlaczego wiec nic nie czuje, dlaczego nie ma ¿adnych wspomnien z nia zwiazanych... zupełnie ¿adnych? Co stało sie ze struna miłosci macierzynskiej w jej sercu? Dlaczego nie pamieta jej narodzin ani przewijania niemowlecia, ani poobijanych kolan, ani wypadania mlecznych zebów, ani bólu, Sprawdź sposób Nick miałby nam pomóc? - Niech zgadne - wtracił sie Nick. - Alex i ja zawsze bylismy rywalami, wiec pomyslałas, ¿e jesli wróce i oka¿e choc cien zainteresowania Marla, Alex zda sobie sprawe, i¿ jego ¿ona jest bezcennym skarbem. - Zaraz, nic takiego nie powiedziałam - odparła Eugenia, ale spusciła wzrok. - Mamo, mam racje, prawda? - Nick patrzył na nia z niesmakiem. -A gdyby twój plan odniósł skutek odwrotny od zamierzonego? A gdybym w rezultacie znowu zszedł sie z Marla? Jak bys sie wtedy czuła? Marli serce waliło jak młotem, Eugenia, blada jak sciana, przenosiła wzrok kolejno z jej twarzy na twarz Nicka.