Barbara z trudem utrzymywała się na nogach.

niedawna i chyba czekał, aż Sebastian wstanie i zacznie się zachowywać tak, jak przystało na współwłaściciela i twórcę Redwing Associates, międzynarodowej agencji ochroniarsko- detektywistycznej. Sebastian jednak czekał, nie odsuwając kapelusza z oczu. W końcu westchnął, zniecierpliwiony, domyślając się, że Jim Charger nie odjedzie, dopóki nie przekaże mu tego, co miał do powiedzenia. Sebastian lubił Platona Rabedeneirę. Zaprzyjaźnili się, gdy mieli po dwadzieścia lat i tak było do dzisiaj. Bez wahania powierzyłby mu zarówno swoje życie, jak i życie przyjaciół. Ale gdyby to Plato siedział w samochodzie, Sebastian gotów byłby przywiązać go do drzewa i zostawić tutaj na pastwę losu. – No dobra, panie Charger – mruknął, odsuwając kapelusz z czoła i przypatrując się intruzowi. Wysoki, jasnowłosy, o wysportowanej sylwetce, w zakurzonym, drogim garniturze. Import z Waszyngtonu, prawdopodobnie były pracownik FBI. – O co chodzi? – powtórzył. Jeśli nawet Redwing nie spełniał jego oczekiwań, Jim Charger w niczym tego nie okazał. http://www.topfakty.pl/media/ największą satysfakcję, był fakt, że naprawdę odniósł sukces w swojej dziedzinie. Ma się czym pochwalić, wyrobił sobie nazwisko. I cieszy się z tego. Świadomość, że wyhodował roślinę o unikalnym zapachu, wprawiała go w uniesienie. W dodatku informację o tym osiągnięciu usłyszał z ust Amy, co dodatkowo go uszczęśliwiło. Zamknął rejestr, wsunął długopis do kieszeni koszuli i odniósł sadzonki na miejsce. Był pochłonięty własnymi myślami. Ciągle powracał do tego, co stało się trzy dni temu.

spełnienia dla kogokolwiek. Zwłaszcza dla niej. - Pierce... Urwała. Jej głos zdradzał niepokój i emocje. Musi się uspokoić, opanować nerwy. Nigdy w życiu nie stanęła twarzą w twarz z takim Sprawdź - Jesteś pijany? To niemożliwe. Nie było cię zaledwie dwadzieścia minut. - Nie traciłem czasu. Ale nie martw się, udowodnię wszystkim, że w pełni popieram waszą sprawę. Czy to lord Dash? Strzelec wyborowy? Chwyciła go za ramię. - Lepiej nie poruszaj tego tematu - szepnęła. - Wielu z obecnych naprawdę wierzy, że prawo trzeba zmienić. - A niektórzy są tutaj dla pieczonych kurczaków. Ilu z nich sięgnie do sakiewek? - Tylu, że zbierzemy dość pieniędzy - warknęła. - Nie wszyscy myślą tylko o sobie.