Było już po dziewiątej, gdy Theo delikatnie zapukał do jej drzwi. Otworzyła... i zaparło jej dech w piersi. W nienagannie skrojonym smokingu wydawał się jeszcze wyższy i bardziej postawny. Spoglądał na nią z błyskiem podziwu w czarnych oczach. Wydała mu się piękną czarodziejką z bajki. Brakowało jej tylko różdz˙ki w dłoni. Odchrząknął. – Bardzo ładna sukienka – rzekł sztywno. – Naprawdę? – spytała niewinnym tonem, a on z powagą skinął głową. Idąc do windy, minęli opiekunkę, pilnującą na tym piętrze dzieci, których rodzice byli chwilowo nieobecni. – Życzę państwu miłego wieczoru – powiedziała z uprzejmym uśmiechem. – Naszych dzieci w ogóle pani nie usłyszy – zapewnił ją żartobliwie Theo. – Kiedy kładłem je do łóżek, jż prawie spały. Weszli do sali jadalnej i Lily przystanęła, zaskoczona zmianą jej wystroju. Odsunięte pod ściany stoliki otaczały środkową część podłogi, z której zdjęto dywan, a jedyne oświetlenie stanowił migotliwy blask licznych świec. http://www.toyota-hybrydy.net.pl Richard podszedł do wejścia, ale nagle odwrócił się i spojrzał w stronę jeziora i parku. W stronę Julianny. Poczuła na sobie jego wzrok, tak wyraźny i miły jak pieszczota. Uniosła dłoń do serca. Richard wyczuł jej obecność. Zrozumiał, że coś ich łączy. Po chwili mężczyzna znikł w domu. Julianna zastygła. Czas mijał, a ona nie wiedziała, jak długo tak trwa w bezruchu. Musi zdobyć Richarda. Musi stać się Kate. Przyjęła to bez najmniejszych wątpliwości, ponieważ Richard głęboko i namiętnie kochał swoją żonę. Płonęło w nim prawdziwe uczucie, co było jednym z głównych powodów,
- Nie. - Złapał ją za rękę i odsunął od siebie. - Nie będę się z tobą kochał w ciemności. Chciałbym zrobić to w świetle. -Więc je włącz! - zażądała. Cisza. -Nie wyjdziesz z cienia? - prowokowała go Laura. Cisza. Sprawdź Widocznie John nie ma ochoty zostać ojcem. Musi mieć trochę czasu, aby oswoić się z tą myślą, wmawiała sobie. Musi przyzwyczaić się do tego, że będzie miał dziecko. To przecież bardzo poważna sprawa. – Chcesz tego? – zapytał sucho. – Zaplanowałaś to? – Tak. – Spojrzała na niego błagalnie. – Nie gniewaj się. Chciałam, żebyśmy byli ze sobą tak naprawdę. Kocham cię i chcę czuć się tak jak... inne kobiety. – Inne kobiety? – powtórzył. – Przecież nawet nie wiesz, co to znaczy. – Wiem. To znaczy, wydaje mi się, że wiem. – Patrzyła na niego z błaganiem w oczach. – Proszę, John, pozwól mi spróbować. – Nic z tego, Julianno. Możesz o tym zapomnieć. – Odrzucił rękawicę kąpielową. Odebrała te słowa jak policzek. Wyciągnęła dłoń i chwyciła go za