- Palcem cię nie tknie. Po moim trupie!

- Polubiły panią. - Pewnie czują, że lubię zwierzęta. - Wyciągnęła rękę, by je pogłaskać. Wtedy po raz pierwszy zauważył, że jej ręce są smukłe i delikatne. - Jak się wabią pańskie psy? - Borys i Natasza. - Trudno o lepsze imiona dla rosyjskich chartów. - Kiedy je dostałem, w telewizji nadawali amerykańską kreskówkę o szpiegach. - O szpiegach? - Dłoń gładząca psi grzbiet na ułamek sekundy zastygła w bezruchu. - Tak, dwaj beznadziejni radzieccy szpiedzy bezskutecznie tropiący myszkę i wiewiórkę. - Aha. Niestety, nigdy nie byłam w Ameryce. - Naprawdę? To bardzo ciekawy kraj. Odkąd kilku członków naszej rodziny wzięło ślub z Amerykanami, Cordina nawiązała z tym krajem bliskie stosunki. - Jakiś czas temu poznałam pańską siostrę, Rosalie. Urocza i bardzo piękna kobieta. - Isabella uśmiechnęła się lekko. - Owszem. To ciekawe... - rzekł z namysłem. - Byłem w Anglii wiele razy, ale nigdy pani nie spotkałem. To dziwne. - Wręcz przeciwnie, Wasza Wysokość. Spotkaliśmy się. - Jest pani pewna? - Jak najbardziej. Pan tego nie pamięta, ale kilka lat temu książę Walii wydawał bal dobroczynny. Właśnie na nim królowa matka przedstawiła panu mnie i moją kuzynkę, lady Sarę. O ile sobie przypominam, pan i ona zostaliście potem bliskimi... przyjaciółmi. - Sara? - Cofnął się myślą do wspomnianego balu i natychmiast wszystko sobie przypomniał. Jego pamięć, z reguły dobra, w sprawach kobiet była bezbłędna. - Oczywiście, pamiętam panią - powiedział, choć trochę mijał się z prawdą. W jego wspomnieniach Isabella była niewyraźną zjawą ginącą w cieniu pięknej i efektownej kuzynki. - Jak się miewa lady Sara? - Dziękuję, bardzo dobrze. - Jeśli w tych słowach był sarkazm, to bardzo subtelny. - Właśnie niedawno wyszła po raz drugi za mąż. Czy mam ją od pana pozdrowić? - Zostawiam to do pani uznania. - Znowu się jej przyjrzał. - Miała pani wtedy na sobie niebieską suknię, bardzo jasną, prawie białą. Bella uniosła lekko brwi. Doskonale wiedziała, że ledwo ją wtedy zauważył. Fakt, że po tylu latach pamiętał kolor jej sukni, mocno ją zastanowił. Taka pamięć mogła być bardzo pomocna. Albo niebezpieczna. - Pan mi pochlebia, Wasza Wysokość. http://www.tworzywa-sztuczne.net.pl - Nie tęsknię ani trochę. Jestem zachwycona Cordiną. - Mam nadzieję, że obejrzy pani także naszą farmę. - Bardzo bym chciała. Wiele o niej słyszałam - odparła. Doskonale pamiętała, że właśnie stamtąd porwano Rosalie. - Wobec tego zorganizujemy dla pani wycieczkę - zapowiedział Emmett, sięgając po papierosa. - Mówi pani, że jest pani zadowolona z pobytu w Cordinie? - Tak, jestem bardzo zadowolona. - Ich oczy spotkały się na dłuższą chwilę. - Jak się miewa pani ojciec? - Emmett przyglądał jej się poprzez obłok dymu. - Dziękuję, doskonale. Czasem wydaje mi się, że w miarę, jak robię się starsza, on młodnieje. - Rodzina, nieważne duża czy mała, to najcenniejsze, co można mieć w życiu - zauważył cicho. - Zgadzam się z panem. Edward z uwagą przysłuchiwał się tej rozmowie. Miał dziwne wrażenie, że gdyby potrafił znaleźć odpowiedni klucz, mógłby odczytać jej ukryty sens. - Nie wiedziałem, że znasz ojca lady Isabell - odezwał się i spojrzał na Emmetta pytająco. - Bardzo słabo. Słyszałem, że Dorian znowu ukradł ci jo - jo. To prawda?

nie mówił, jaka płeć im się podoba i co im się po nocach śni. Opadł na jakąś ławkę, zamierając na dłuższą chwilę. Nie powinien olewać pracy, ale przecież robi to dla swojej miłości, która jest o wiele ważniejsza. Będzie jednak źle, gdy Marta znajdzie kogoś na jego miejsce… Musi jej to wszystko dokładnie wyjaśnić. W końcu wreszcie spotkał swojego księcia, o którym marzy już od czasów, gdy zaczął poznawać swoją orientację! Szkoda tylko, że w jego marzeniach książę kochał go nad Sprawdź Karol uśmiechnął się pod swoim nieco spłaszczonym i dużym nosem, po czym przytaknął. Tak, jego przyjaciel z pewnością wyglądał na księżniczkę. – No, to muszę sprawić, aby mnie pokochał! Pójdę do niego jutro! A jeżeli to nic nie da, to i pojutrze! I będę chodzić codziennie, aż się we mnie zakocha! – oznajmił zadowolony ze swojego planu. Brunet westchnął cierpiętniczo. - A co z pracą? - Marta będzie musiała zrozumieć, że miłość jest ważniejsza! – Krystian uśmiechnął się rozmarzony. Jeszcze będzie mieć swojego księcia na własność! Krystian, tak jak postanowił, poszedł do swojego księcia następnego dnia. Oczywiście znów dołożył wszelkich starań, żeby wyglądać jak najlepiej. Tym razem miał na sobie cieniutką bluzkę w czarno-białe paski z długim rękawem i dekoltem odsłaniającym obojczyki, do tego swoje ukochane szare rurki, które tylko podkreślały