- Dotknij mnie - wyszeptała mu prosto w usta. - Och, Ri chardzie, już nie mogę. Przesunął swoje silne dłonie po jej plecach w dół, na pośladki i uda. Najpierw jedną jej nogę, a potem drugą założył sobie w pasie. Opadł na kolana, nie przerywając pocałunku. Rozsunął poły jej szlafroka. Jęknęła, wygięła się do tyłu. Gdy dotknął ją wargami, wykrzyknęła jego imię. Zaplątała palce w jego włosy i przyciągnęła go do siebie. Zsunęła mu koszulę z ramion i odrzuciła ją na bok. Gładziła go po piersi, ramionach, płaskim brzuchu. - Jesteś taki piękny - powiedziała. Wiedział, że mówiła szczerze. Dla tej kobiety był człowiekiem bez blizn. Puściły wszelkie hamulce. Oddychał z coraz większym trudem. Dłonie niecierpliwie wędrowały po jej ciele. - Będę się z tobą kochać. To nie było pytanie, a stwierdzenie faktu. - Miałam taką nadzieję. Zdjął z niej szlafrok i spojrzał na nagie ciało. http://www.weblustro.pl Kiedy wyszli na słońce, usiadła bez siły na schodach, zwiesiła głowę i zaczęła płakać. Następne dwa dni wcale nie były lepsze. Musiała spotkać się z rodziną Richarda, przyjąć kondolencje od przyjaciół i znajomych, a także, nie zważając na smutek, który rozsadzał jej piersi, pracować i zajmować się Emmą. Wciąż chyba była podejrzana, ponieważ policjanci przyjeżdżali co jakiś czas i wypytywali o coraz to nowe szczegóły. Dręczyły ją też wyrzuty sumienia. Czuła się winna. Często zastanawiała się nad tym, czy gdyby pozwoliła Richardowi wrócić tamtej nocy, zdołałaby mu uratować życie. Jak sobie z tym poradzi? Jak będzie mogła dalej żyć? Wkrótce po tym, jak policja otrzymała billing rozmów telefonicznych z komórki Richarda, uznano ją za niewinną. Potwierdzał to również
był rozdarty. Julianna była taka miła, tak delikatna... Odpowiadała mu. Oboje do siebie pasowali. Otworzył usta, chociaż nie miał pojęcia, co chce powiedzieć. Wszystko wydawało się mało znaczące. Słowa straciły swój sens. Nie mogły niczego zmienić. Przecież jest żonaty. Spojrzał jeszcze raz na Juliannę, a potem skierował się w stronę Sprawdź To nie było fair. - Ja za nimi też - szepnęła. I za tobą, dodała w myśli i z obawy, że się rozpłacze, szybko wyszła z pokoju. Cecile z pełnym nadziei uśmiechem powitała Malindę przed sklepem. - No i jak poszło? - Dobrze. - Nie zatrzymując się Malinda weszła do środka. Cecile pospieszyła za nią. - Wyjaśniłaś sprawę pieniędzy? - Tak. Nazwaliśmy to pożyczką i wręczyłam mu pierwszą ratę. Cecile otworzyła usta ze zdziwienia.