Każda ze starych jędz, pani poprzedniczek, mogłaby nauczyć ją łaciny. Niektóre z nich

Wstała i zaczęła spacerować po pokoju. Testament podpisany przez Luciena oraz świadków: pana Mullinsa, lorda Beltona i jeszcze jednego prawnika, niewątpliwie był autentyczny. Jednak postawił na swoim i to w taki sposób, że nawet nie mogła się z nim spierać. Ze złością rzuciła list na podłogę i zaczęła go deptać. Po chwili jednak podniosła i wygładziła zmiętą kartkę. Zaklęła pod nosem. Dobrze, że w pobliżu nie było żadnej uczennicy. - Ten człowiek doprowadza mnie do szaleństwa. Z westchnieniem rzuciła się na łóżko. Wiedziała dokładnie, czego chce: popędzić do Londynu i rzucić się na Luciena z pięściami, a następnie paść mu w ramiona i już nigdy ich nie opuścić. Naprawdę ją kochał. Nie znajdowała innego wyjaśnienia jego czynu. - Mój Boże - szepnęła, przyciskając list do piersi. Tylko motywy postępowania jednego człowieka pozostały tajemnicze. To przez niego omal nie utraciła Luciena. Nagle rozległo się pukanie. - Lex? Zerwała się z łóżka. - Wejdź. W progu stanęła panna Grenville. - Przyszłam zapytać, czy wszystko w porządku. - Sama nie wiem. - Zaśmiała się nerwowo. - Rozumiem. Co się stało? http://www.zabudowabalkonow.info.pl/media/ Wsunął dłoń między framugę a jej lewą pierś. - Tutaj? - wyszeptał, pieszcząc ją przez cienki materiał. - Czy tutaj? Gwałtownie zaczerpnęła powietrza. - Lucienie! Przestań... Och! Pociągnął ją zdecydowanym ruchem i chwilę później znalazła się w jego ramionach. Nie zdołał jednak utrzymać równowagi i oboje spadli z krzesła. Gdy zarzuciła mu ręce na szyję, odszukał ustami jej usta. Uderzyli w ścianę, ale nawet tego nie zauważyli. Hrabia płonął z pożądania, odkąd wszedł do piwnicy i zobaczył guwernantkę uwięzioną w oknie. Teraz nie zamierzał dać jej czasu na odzyskanie zmysłów. - Lucienie - wyszeptała. Przynajmniej znowu mówiła mu po imieniu. Osunął się na podłogę, nie wypuszczając jej z objęć. Nagle wskoczyło na nich białe, futrzaste stworzenie i zaczęło ich lizać po

- Szkoda. Twardo postanowiła, że nie ulegnie jego delikatnej pieszczocie. - Lordzie Kilcairn, muszę panu coś wyjaśnić. Cofnął dłoń. - Najpierw ja coś wyjaśnię, Alexandro. Pragnę pani, pożądam, ale nie chcę wykorzystywać sytuacji, że jestem pracodawcą. Poproszę panią jeszcze kilka razy, a potem Sprawdź - W kuchni. Biegiem dopadł kuchennych drzwi i zamarł. Karolina siedziała na swoim krzesełku, wpychając płatki do buzi. Klara stała przy kuchni i wyglądała niezwykle ponętnie. Przebrała się w bawełnianą bluzeczkę i króciutkie szorty. Poruszała się z gracją, sprawdzając coś w piecyku i nastawiając zegar kuchenki mikrofalowej. Od czasu do czasu spoglądała na dziecko. Zachowywała się tak, jakby nie było go w pobliżu. Bryce zastanowił się, od jak dawna nie miał kobiety. Upłynął niemal rok, odkąd ożenił się z Dianą. Podczas ślubu ona była w drugim miesiącu ciąży, a kiedy okazało się, że to trudna ciąża, przestali ze sobą sypiać. Potem w ogóle nie interesował się kobietami. Tak było do tej pory. Ale i Klary nie powinien brać pod uwagę. To zły pomysł. Pokręcił głową i zbliżył się do córeczki, - Dobrze spałaś, księżniczko? - zapytał. Dziecko wyciągnęło do niego rączkę i podało trochę płatków. Spróbował. - Odważny jesteś - zauważyła. - Jeść z takiej brudnej łapki. - Wszystko bym dla niej zrobił. - Bryce pocałował dziewczynkę. - Wiem. Zastanawiasz się, czy nadaję się na jej nianię, prawda? - Nic takiego nie powiedziałem. - Ale pomyślałeś. - Rzeczywiście, jednak... - No dalej, nie krępuj się. Od początku mieliśmy być wobec siebie szczerzy. Nie zamierzał przyznawać się, iż podejrzewa, że Klara coś przed nim ukrywa. Zamiast tego rzekł: - Lepiej włóż na siebie coś więcej. - Daj spokój! Byłam z dzieckiem na dworze. Jest bardzo gorąco.