- Nienawidzę łgarzy!

Miło byłoby, gdyby książę odpisał albo oddzwonił… Ale niestety nic takiego się nie wydarzyło. - Kiedyś trzeba zacząć – wzruszył ramionami, siadając na krześle od biurka. Blondyn zapatrzył się na niego w rosnącym szoku. Karol nigdy się nie odchudzał. Nigdy. Nigdy nie odmawiał sobie jedzenia. Krystianowi zawsze się wydawało, że jego przyjaciela nie obchodzi wygląd, dlatego sobie nie żałuje. - Znalazłeś jakiegoś fajnego chłopaka i chcesz go poderwać? – wyszczerzył się, coraz bardziej zainteresowany tematem rozmowy. - Można tak powiedzieć – mruknął niechętnie, uciekając spojrzeniem w bok. - No ej! Mi możesz zdradzić, kto to taki! – powiedział zapalczywie. Karolowi nigdy na nikim nie zależało! Przynajmniej nigdy mu o tym nie mówił. – Znam go? - Um – skrzywił się nieco. Nie lubił być tak wypytywany. – Wydaje mi się, że tak. - Ooo! – ucieszył się, po czym zmarszczył brwi w geście zastanowienia. Kto to może być…? - A jak tam z księciem? – Karol zmienił nagle temat. - Mam jego numer! – zapiszczał, obejmując swoje szczupłe uda równie szczupłymi ramionami. – W ogóle, ten gościu, co się z nim kręci, kojarzysz, nie? Filip, no, to on nie jest wcale taki zły! To właśnie on dał mi numer księcia, teraz mogę do niego dzwonić i pisać smsy – trajkotał rozpromieniony. https://blackhatseo.win/ to, żeby pogładzić ją po włosach. - Do czego ty, u licha, zmierzasz? - Wiesz, że tego chcesz. Dałaś mi to do zrozumienia chwilę wcześniej. - Zanim opowiedziałeś, co ona ci zrobiła. - Jakie to ma znaczenie? - Nie musisz mną manipulować, żebym troszczyła się o ciebie. - Zanurzyła palce w jego włosach i pociągnęła za złote kędziory. Spodobało mu się to. - Przecież - odezwała się - wcale nie mam zamiaru cię krzywdzić. - Właśnie, że tak - wyszeptał. Wiedział już, gdzie ma jej dotknąć pod muślinem. Miękkie, ciepłe, drżące ciało Becky łagodziło jego ból, zachwycało go. Jęknęła z zaciśniętymi powiekami i raz jeszcze próbowała go powstrzymać, lecz ta chęć wkrótce w niej osłabła. - Nie możesz mnie przekupić w ten sposób. - Czyżby?

- Więc wyobraź sobie, że powiedział, żebyś... - Alice zrobiła dramatyczną pauzę - natychmiast wyskakiwała z łóżka i szła na bal! - Co takiego? - Bella poderwała się tak gwałtownie, że niemal syknęła z bólu. - Naprawdę mogę wstać? - I to zaraz! - Alice ze śmiechem podała jej szlafrok. - Za chwilę będzie tu moja fryzjerka. Obiecuję, że zamieni cię w prawdziwe bóstwo. - W bóstwo? - Bella z powątpiewaniem dotknęła potarganych włosów. - Chyba za pomocą czarnej magii. - A choćby nawet. Nieważny sposób, ważny rezultat. - Alice, dziękuję, że o mnie pomyślałaś. Obawiam się jednak, że mój udział w balu to nie jest najlepszy pomysł. Sprawdź niecierpliwić. - Powiedz mi coś więcej. Może chodzi o jakieś zdarzenie z czasu wojny? Albo o kłopoty pieniężne? Mam nadzieję, że nie o inną kobietę... - Nie słyszałam dokładnie, ale obawiam się, że to coś znacznie poważniejszego. - Naprawdę? Papa mawia, że nigdy nie należy ufać torysom. Może próbują go oczernić, gdyż wybrał partię wigów? Są na niego z tego powodu bardzo obrażeni. - Podobno znalazł się jakiś człowiek, który może świadczyć przeciwko księciu. - Becky nie mogła się oprzeć swemu pomysłowi. Nie usłyszałam więcej, bo gospodyni o mało mnie nie przyłapała na podsłuchiwaniu. - Rozumiem. Abby, postąpiłaś słusznie, przychodząc z tym do mnie. - Och, dziękuję, milady. - Nawet jeśli to wszystko nieprawda, lepiej dmuchać na zimne. A może dowiedziałabyś czegoś więcej?